Reklama

Spacer z Głową

W znakomitym dokumencie Janusz Głowacki oprowadza po ważnych dla siebie miejscach w Ameryce i opowiada o pisarskim warsztacie

Publikacja: 12.11.2009 00:53

Janusz Głowacki

Janusz Głowacki

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Mówi, że jest ironistą. – Taki charakter – wyjaśnia. – A Grecy uważają, że charakter to przeznaczenie.

Pisarz, który twierdzi, że nie ma nic śmieszniejszego niż tragedia i że tylko komedia pozwala przekazać prawdę o rozpaczy, wyjawia tajemnice powstania najsłynniejszych dzieł.

Zgadza się ze słowami Babla, że żaden sztylet nie wchodzi tak głęboko w ciało jak dobrze postawiona kropka.

Pierwszą recenzentką jego opowiadań była matka – Helena Głowacka, ceniona redaktorka wydawnictwa Czytelnik. Autor „Wirówki nonsensu” wyjaśnia, że bardzo lubi dyktować swoje teksty, bo przypomina to formę próby w teatrze. Dyktował także matce, która czasem odmawiała współpracy.

– Mówiła: „Bardzo cię Janku przepraszam, ale tego nie napiszę” – uśmiecha się Głowacki. – Wtedy błagałem: „Mamo, ale ja cię tak proszę”. Pozostawała nieugięta.

Reklama
Reklama

Autorzy filmu – Robert Leśniewski i Rafał Mierzejewski – podążają śladem pisarza po Nowym Jorku. Głowacki wspomina, że po raz pierwszy znalazł się tam jako stypendysta.

– Coppoli podsunąłem niemieckie wydanie którejś z moich książek – opowiada dramaturg. – Wyjaśnił, że teksty po niemiecku przyjmuje tylko od laureatów Nobla.

Wprowadzenie stanu wojennego zastało Głowackiego w Londynie, gdzie przebywał na premierze „Kopciucha”. Postanowił nie wracać do kraju. Wybrał Nowy Jork „bo jak już emigrować, to tam”.

Pisarzowi pomógł Arthur Miller, który wysoko ocenił „Kopciucha”. Sztukę tę wystawił potem Joe Papp.

– To była gra o wszystko – podkreśla Głowacki. – Wiedziałem, że drugiej takiej szansy nie dostanę.

Udało się. Wielkim sukcesem w Stanach okazała się późniejsza sztuka Głowackiego „Polowanie na karaluchy”. Bohatera, pisarza, który tuż przed stanem wojennym wyemigrował z komunistycznej Polski do USA, nawiedzają w nocy dość nieprzyjemne wspomnienia. Pojawia się ubek, Czesio, który mówi: – W gruncie rzeczy pana lubię. Wygląda pan inteligentnie. Dlaczego pan pisze? – Nie rozumiem. – Inteligentny człowiek nie pisze. Inteligentny człowiek nie zostawia za sobą żadnego śladu.

Reklama
Reklama

O „Antygonie w Nowym Jorku” profesor Jan Kott powiedział, że to jedna z trzech najlepszych sztuk napisanych w Polsce po wojnie.

—Bartosz Marzec

[i]Depresja mon amour | 17.25 | tvp polonia | sobota[/i]

Mówi, że jest ironistą. – Taki charakter – wyjaśnia. – A Grecy uważają, że charakter to przeznaczenie.

Pisarz, który twierdzi, że nie ma nic śmieszniejszego niż tragedia i że tylko komedia pozwala przekazać prawdę o rozpaczy, wyjawia tajemnice powstania najsłynniejszych dzieł.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Telewizja
Gwiazda „Hotelu Zacisze” nie żyje. Prunella Scales miała 93 lata
Materiał Promocyjny
UltraGrip Performance 3 wyznacza nowy standard w swojej klasie
Telewizja
Nagrody Emmy 2025: Historyczny sukces 15-latka z „Dojrzewania”. „Studio” i „The Pitt” najlepszymi serialami
Telewizja
Legendy i nieco sprośności w nowym sezonie Teatru TV: Fredro spotyka Mickiewicza
Telewizja
Finał „Simpsonów” zaskoczył widzów. Nie żyje jedna z głównych bohaterek
Materiał Promocyjny
Raport o polskim rynku dostaw poza domem
Telewizja
„The Last of Us” bije rekord w Ameryce, a zagrożenie rośnie
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Reklama
Reklama