Ostatni cesarz kina

77-letni Peter O’Toole jest żywą legendą światowego kina. Tytułowa rola, którą ponad pół wieku temu zagrał w filmie „Lawrence z Arabii”, w rankingu najwspanialszych aktorskich kreacji wszech czasów, opublikowanym niedawno przez magazyn „Premiere”, wciąż plasuje się na pierwszym miejscu

Publikacja: 07.01.2010 08:08

fot: Reed Saxon

fot: Reed Saxon

Foto: AP

Kiedy w 2003 roku amerykańska Akademia Filmowa wreszcie się opamiętała i po 40 latach, jakie upłynęły od pierwszej nominacji dla O’Toole’a, oraz po jego rekordowych siedmiu porażkach w oscarowych finałach, przyznała mu nagrodę za całokształt twórczości, zaskoczony gwiazdor próbował odmówić. – Ciągle jeszcze jestem w grze – bronił się.

Honorowego Oscara ostatecznie przyjął, podobno za namową dzieci, ale słowa dotrzymał. W 2007 roku po raz ósmy zdobył nominację za rolę starzejącego się aktora alkoholika w komediodramacie „Venus”. I chociaż statuetki nie dostał, wcale się nie zdziwię, jeśli okaże się, że starszy pan i tym razem nie powiedział ostatniego słowa.

O najwyższe laury przychodzi mu dziś konkurować z coraz młodszymi kolegami, ale O’Toole lubi rolę mentora aktorskiej młodzieży. Nie szczędził pochwał Bradowi Pittowi i Ericowi Banie, swoim filmowym partnerom w „Troi” (2004), w której sam wcielił się w mądrego króla Priama. – Praca z młodymi jest dla mnie wielkim przywilejem – mówi.

Peter Seamus O’Toole przyszedł na świat w miejscowości Connemara w Irlandii w 1932 roku. Biografowie aktora nie są pewni daty dziennej. Bezspornym faktem jest natomiast, że O’Toole, syn szkockiej pielęgniarki i irlandzkiego bukmachera, dzieciństwo spędził w angielskim Leeds.

Myślał o zawodzie dziennikarza. W gazecie „Yorkshire Evening News” przeszedł wszystkie stopnie wtajemniczenia i został reporterem. Ale kusiło go też aktorstwo. W wieku 17 lat zaczął występować na deskach teatru w Leeds, jednak powołanie do wojska przerwało dobrze zapowiadającą się karierę. Przez dwa lata służył jako radiotelegrafista na okręcie marynarki wojennej Jej Królewskiej Mości. Jeszcze przed wyjściem do cywila udało mu się dostać na przesłuchanie do słynnej londyńskiej RADA – Royal Academy of Dramatic Arts. Mimo że się spóźnił i przyszedł bez wymaganych dokumentów, niebieskooki Irlandczyk zrobił na egzaminatorach wielkie wrażenie. Potem terminował w teatrze Bristol Old Vic, występował też na londyńskich scenach i w Royal Shakespeare Theatre w Stratfordzie nad Avonem. Święcił triumfy jako odtwórca ról szekspirowskich, zdobył uznanie takich tuzów jak sir Laurence Olivier, który powierzył mu rolę Hamleta w reżyserowanym przez siebie słynnym spektaklu w Royal National Theatre w 1963 roku.

W filmie O’Toole zadebiutował jeszcze w latach 50. W 1960 roku zagrał angielskiego oficera (odrzuciwszy rolę irlandzkiego włamywacza) w filmie „Dzień, w którym obrabowano Bank Anglii”. Ale prawdziwa popularność przyszła dwa lata później wraz z opowieścią o przygodach brytyjskiego podróżnika i agenta wywiadu Thomasa E. Lawrence’a – „Lawrence z Arabii” w reż. Davida Leana. Za tytułową kreację O’Toole dostał pierwszą nominację do Oscara i m.in. nagrodę BAFTA. Kolejne nominacje otrzymał za „Becketa” (1964) i „Lwa w zimie” (1968) – w obu filmach, ciekawostka, wcielił się w tę samą historyczną postać: króla Henryka II.

Pracując dużo, odnosił sukcesy na przemian z porażkami. W 1965 roku zagrał główne role w ekranizacji „Lorda Jima” i komedii według scenariusza Woody’ego Allena „Co słychać, koteczku?”. Rola nieśmiałego nauczyciela zakochanego w aktorce w „Żegnaj Chips” (1969) przyniosła mu trzecią nominację do Oscara, kolejną – komedia muzyczna „Wyższe sfery” (1972). Ale były też wpadki, jak nieudany musical „Człowiek z La Manchy” (1972) czy wygwizdany Makbet w inscenizacji z 1980 roku.

O’Toole znany był nie tylko ze swych filmowych i scenicznych wcieleń. Aktor potrafił używać życia – o pijackich ekscesach, takich jak wspinaczka po ścianach banku, i libacjach, w których towarzyszył mu serdeczny przyjaciel Richard Burton, krążyły legendy. Tematem plotek bywało też burzliwe małżeństwo (zakończone rozwodem w 1979 roku) z aktorką Sian Phillips, z którą ma dwie córki. Potem związany był też m.in. z modelką Karen Brown, która urodziła mu syna.

W połowie lat 70. wskutek choroby alkoholowej znalazł się na krawędzi życia i śmierci. Kilka dni przeleżał w śpiączce, przeszedł poważną operację – usunięto mu część żołądka i trzustkę. Wydawało się, że nie wróci już do pracy. Ale O’Toole i tym razem okazał się niezniszczalny. W 1980 roku zagrał psychopatycznego reżysera w „Kaskaderze z przypadku”, dwa lata później – w „Moim najlepszym roku” – podstarzałego aktora, alkoholika i kobieciarza. Za obie kreacje dostał nominacje do Oscara.

Ma na koncie także znakomite role m.in. w „Ostatnim cesarzu” oraz miniseriach telewizyjnych – „Joannie d’Arc” i „Casanovie”, a ostatnio „Dynastii Tudorów” (2008).

[i]August – pierwszy cesarz 9.30 | tvp 1 | PIĄTEK

Lawrence z Arabii 12.00 | tvp 2 | SOBOTA

Prywatna wojna Murphy'ego 12.40 | Zone Europa | NIEDZIELA[/i]

Kiedy w 2003 roku amerykańska Akademia Filmowa wreszcie się opamiętała i po 40 latach, jakie upłynęły od pierwszej nominacji dla O’Toole’a, oraz po jego rekordowych siedmiu porażkach w oscarowych finałach, przyznała mu nagrodę za całokształt twórczości, zaskoczony gwiazdor próbował odmówić. – Ciągle jeszcze jestem w grze – bronił się.

Honorowego Oscara ostatecznie przyjął, podobno za namową dzieci, ale słowa dotrzymał. W 2007 roku po raz ósmy zdobył nominację za rolę starzejącego się aktora alkoholika w komediodramacie „Venus”. I chociaż statuetki nie dostał, wcale się nie zdziwię, jeśli okaże się, że starszy pan i tym razem nie powiedział ostatniego słowa.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Telewizja
„The Last of Us” bije rekord w Ameryce, a zagrożenie rośnie
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Telewizja
„Duduś”, który skomponowała muzykę „Stawki większej niż życie” i „Czterdziestolatka”
Telewizja
Agata Kulesza w akcji: TVP VOD na podium za Netflixem, Teatr TV podwoił oglądalność
Telewizja
Teatr TV i XIII księga „Pana Tadeusza" napisana przez Fredrę
Telewizja
Teatr TV odbił się od dna. Powoli odzyskuje widownię i artystów