Opowieści o bohaterach małych wzrostem, lecz wielkich duchem i czerpiących siłę ze swoich marzeń było w kinie familijnym bez liku. Pod tym względem „Szeregowiec Dolot” (2005) – pierwsza w historii pełnometrażowa brytyjska animacja komputerowa – niczym się nie różni od innych filmów dla najmłodszych.
Gdzieś na angielskiej prowincji gołębie oglądają kronikę filmową, która pokazuje, jak wspaniałe jest życie członków elitarnej Królewskiej Służby Gołębi Pocztowych. Jej kurierzy nie tylko wykonują najbardziej niebezpieczne misje, latając z zaszyfrowanymi wiadomościami przez kanał La Manche, ale także mogą liczyć na opiekę troskliwych gołębic, jeśli ranni trafią do szpitala. Kto by nie chciał zdobyć medalu za odwagę, a potem trafić pod skrzydła uroczej pielęgniarki?
Dolot, mały leśny gołąb, zgłasza się więc na szkolenie. Z trudem znosi wojskowy dryl i wyczerpującą musztrę. Dowódcy z niego pokpiwają, ale nie zamierza się poddać. Wkrótce dostaje od losu szansę, o jakiej zawsze marzył.
Rekruci, choć szkolenie nie dobiegło końca, otrzymują rozkaz wykonania misji na terenie okupowanej Francji. Mają nawiązać kontakt z tamtejszym ruchem oporu i przekazać informacje do Anglii. Zadanie jest piekielnie trudne. Niebo nad kanałem La Manche patrolują bowiem bezwzględne sokoły... Dolot wykaże się sprytem i odwagą. Zdobędzie również serce pięknej gołębicy Victorii. Jak to w bajkach bywa najczęściej, wszystko skończy się szczęśliwie.
Jednak „Szeregowiec Dolot” jest w istocie oparty na faktach. W trakcie I i II wojny światowej gołębie naprawdę wykorzystywano w roli kurierów przenoszących ważne informacje wojskowe. Wiadomość przyczepiano do łapki albo wkładano do pojemniczka, który przymocowywano na grzbiecie. Ptaki wypuszczano, mając pewność, że wrodzony instynkt doprowadzi je z powrotem do bazy. Niektóre z gołębi odznaczono Medalem Marii Dickin, odpowiednikiem Krzyża Wiktorii, w dowód uznania ich odwagi.