Przed kilkoma laty TVP 2 pokazała telenowelę dokumentalną „Ja, alkoholik” zrealizowaną przez Jacka Bławuta. Jednym z jej bohaterów był Michał, młody człowiek, który wielokrotnie próbował wyrwać się z nałogu, ale bezskutecznie.
– Za każdą historią leżącego na ulicy pijaka kryje się jakiś wielki dramat ludzki – mówił Jacek Bławut. – Ciągle kręcę materiał, a ile jeszcze będę to robił, nie wiem – może rok, dwa. Muszę zobaczyć, co jest na końcu tej drogi. Chciałbym, żeby była nadzieja. Przez trzy lata dokumentalista nakręcił sto godzin materiału, z których powstał „Szczur w koronie”. Na każde spotkanie z Michałem zabierał ze sobą kamerę. – Chciałbym, żeby dokonał się cud u Michała i żeby nie zginął na moich oczach – mówił w czasie kolejnych zdjęć.
Przyjeżdżał, by ratować go z opresji, wspierać dobrym słowem, pieniędzmi. Odwiedzał, gdy Michał trafiał na odwyk, kiedy nie miał co jeść – przywoził jedzenie. Nic dziwnego, że zapytany w szpitalu o rodzinę Michał powiedział najpierw: „Nie mam”, a po chwili zastanowienia dodał: „Jacek”. Matkę opuścił przed kilkoma laty, ojca nie znał – dostał od niego tylko nazwisko. Wcześnie poznał smak alkoholu – pił nie tylko wino i wódkę, ale kiedy zaczęło brakować pieniędzy, także denaturat. Wyniósł z domu i sprzedał wszystko, co się dało. Zostało mu tylko łóżko. Kiedy przegrywał zmagania z głodem i chłodem, szedł po pomoc do kolegi dobrze znającego wiry alkoholizmu. I przeważnie dostawał wsparcie. Wystarczało na chwilę. Do następnego upicia się.
– To jest jak wojna – opowiadał Jacek Bławut. – Odbieram od nich telefony jak komunikaty z frontu. Jeden poległ, drugi jest ranny, innym razem trzeba kogoś ewakuować, opatrzyć rany. Mam wrażenie, jakbym brał udział w wielkiej bitwie. Alkoholik musi osiągnąć swoje dno. Dla każdego znajduje się ono w innym miejscu. Czyli musi się upodlić, stracić wszystko co najdroższe, najbliższe, najważniejsze, nieraz także zdrowie.
Jeden z bohaterów filmu, niepijący od siedmiu lat, powiedział mi, że postanowił zerwać z nałogiem, kiedy przyszedł do niego szczur w koronie i objął go. Zrozumiał, że koniec jest bliski.