Przypomnijmy, że mecz odbył się w 1996 r., a wpływy z biletów wyniosły 230 milionów dolarów. Tyle film zarobił na całym świecie.
Spotkanie trudno było zorganizować. Po pierwsze, do gry trzeba było namówić najlepszych amerykańskich koszykarzy lat 90. z Michaelem Jordanem na czele i dbać o to, by nie wypadli drętwo przed kamerą, co notorycznie zdarza się gwiazdom sportu próbującym sił w aktorstwie (smutny przypadek Shaquile'a O'Neala). Po drugie, należało wpleść w fabułę wiele postaci rysunkowych, zachowując ich barwne osobowości.
Dla królika Bugsa, kaczora Duffy'ego, prosiaczka Porky'ego, kota Sylwestra, ptaszka Tweety'ego, strusia Pędziwiatra i innych był to pełnometrażowy debiut. Dotychczas pojawiali się w króciutkich animacjach studia Warner Bros z cyklu „Zaczarowane melodie". A jeśli ich przygody trafiały na duży ekran, to jedynie jako zlepek pogrupowanych tematycznie odcinków. Zdarzało się również, że występowali gościnnie w filmach aktorskich, ale nie mogli liczyć na główne role.
Teraz było inaczej. Hollywood obarczyło Bugsa zadaniem zastrzeżonym zwykle dla superbohaterów – królik dostał misję pokonania obcych.
Na Ziemię przybywają kosmici. Na ich planecie wieje nudą, więc poszukują atrakcji, które mogliby przenieść do rodzinnego parku rozrywki. W oko wpadają im Bugs i spółka – zamierzają ich porwać. Jednak królik proponuje obcym inne rozwiązanie: mecz koszykówki. Jeśli wygrają kosmici, rysunkowi bohaterowie lecą z nimi. Jeżeli zatriumfuje drużyna Bugsa, animowane gwiazdy zostają.