Wierszalin to od lat europejska czołówka teatralna – trzykrotnie zdobywał prestiżową nagrodę First Fringe na festiwalu w Edynburgu.
Reżyser Piotr Tomaszuk i dramatopisarz Tadeusz Słobodzianek stworzyli zespół na pograniczu polsko-białoruskim, gdzie w latach 30. działała sekta Eljasza Klimowicza zwiastującego Nowe Jeruzalem. Zespół, łącząc grę aktorów i lalek, zawsze był bliski problematyce religijnej, wielkich mitów i małych społeczności. Po odejściu Słobodzianka Tomaszuk kieruje Wierszalinem samodzielnie. Teraz ponownie wystawia "Klątwę". Premiera w sobotę.
– Rozmawiać o Polsce bez dyskusji o Kościele się nie da, tymczasem tekst Wyspiańskiego jest praktycznie jedynym dramatem, który tak stanowczo pyta o naturę relacji między Kościołem i wiernymi, duszpasterzem i gromadą, za którą odpowiada – mówi Piotr Tomaszuk.
Dramat przedstawia wieś trapioną klęską suszy. Odpowiedzialnością za nią mieszkańcy obarczają Księdza żyjącego w grzechu ze swoją służącą. Uważają, że to przez niego Bóg zesłał na nich karę.
– Moja pierwsza "Klątwa" miała odcień romantyczny, opowiadała o wielkiej miłości Księdza i Młodej – mówi Piotr Tomaszuk. – Teraz zrobiłem przedstawienie o wykorzystywaniu seksualnym, nadużyciu i hipokryzji. Ksiądz się do niczego nie przyznaje, a Młoda boi się nazwać sytuację po imieniu. Poza ich dwójką dzieci jest jeszcze nieślubne dziecko Dziewki, wiejskiej k..., którą Ksiądz chce wydać za Parobka. Postanowiłem zreinterpretować również postać Matki. Do tej pory była pokazywana jako staruszeczka. Dla mnie to toksyczna, zazdrosna i zaborcza matka. Wykierowała syna na księdza, żeby się nim nie dzielić z żadną kobietą.