Pointą komedii Nikołaja Erdmana, wbrew powtarzanemu zdaniu „Podsiakalnikow ma rację — żyć nie warto”, jest myśl, że żyć warto jak najbardziej, i to wbrew wszelkim możliwym kryzysom: duchowym, rodzinnym, związanych z wiekiem, a już najbardziej, ekonomicznym.
[srodtytul]Nocna pasztetówka[/srodtytul]
Wielcy artyści mają szczęście. Kazimierz Kutz do nich należy, a dowodem na to, że ma farta, jest również to, że gdy świętuje osiemdziesiątkę, jego dawny telewizyjny przebój z 1988 r., wznawiany jest w czasie, kiedy nabiera nowego kontekstu. „Samobójca” Nikołaja Erdmana opowiada bowiem o kryzysie, jakie przeżywało społeczeństwo rosyjskie, a może już radzieckie, w połowie lat 20., gdy skończył się krótki okres, kiedy komuniści poluzowali w gospodarce pod hasłem Nowej Ekonomicznej Polityki. W końcu doszli jednak do wniosku, że choćby się waliło i paliło, komunistyczny eksperyment trzeba przeprowadzić. Zaczęło się walić i palić, a jako pierwsi skutki realnego komunizmu odczuły niedobitki rosyjskiej klasy średniej i drobnomieszczanie. Głównym bohaterem Erdmana jest Sienia Podsiekalnikow. Od dawna nie ma pracy, a rodzinę do utrzymania, i owszem.
Tymczasem traci w jej oczach uznanie i zgodnie z logiką wieku średniego popada w kryzys. Lęki zajada pasztetówką, której żąda od żony nawet w nocy. Zadręcza siebie, małżonkę i teściową. Na chwilę, jego nastrój polepsza wizja zarabiania w ogródkach kawiarnianych grą na helikonie. Niestety plan ten rujnuje zakupiony wraz instrumentem poradnik — okazuje się bowiem, że by nauczyć się gry na helikonie... trzeba kupić fortepian. To znakomita, groteskowa metafora kryzysowej sytuacji. Mówi, że do wyjścia z kryzysu potrzeba pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy. Tych zaś nie ma.
[srodtytul]Butelka siwuchy[/srodtytul]