Igranie ludzkim losem

"(A)pollonia" - międzynarodowa superprodukcja europejskich teatrów i festiwali, ze zbiorową kreacją polskich aktorów efektownie rozpoczęła działalność Nowego Teatru Krzysztofa Warlikowskiego.

Publikacja: 17.05.2009 19:07

"(A)pollonia"

"(A)pollonia"

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Reżyser zapowiadał rzecz o różnych formach poświęcenia. Tymczasem powstało przedstawienie o absurdzie zabijania wymuszającym ofiarę z ludzkiego życia. O ludzkości, która dążąc do zaspokojenia żądzy władzy, posiadania i seksu — od początku się wyniszcza. Najgorsze zbrodnie tłumaczy wyższymi racjami religijnymi, społecznymi, narodowymi. Z typową dla nas skłonnością do obciążania winą innych i wypieraniu własnej.

Znamienne, że w scenicznym kolażu o zabijaniu i ofierze Warlikowski pominął ukrzyżowanie Jezusa. Pewnie bardziej interesuje go poświęcenie zwykłego człowieka. Raczej nie wierzy w boski plan zbawienia, bo historia świata, którą pokazuje nie toczy się w zgodzie z dramaturgią Biblii - poczynając od raju i grzechu pierworodnego. Warlikowski dopatrzył się korzeni naszej cywilizacji w okrucieństwie starożytności, w rodzinnej wendecie Atrydów rozpoczętej, gdy kapłani zażądali od Agamemnona ofiary z Ifigenii. Bez zamordowania córki nie powiodłaby się wojna o Troję.

[srodtytul]Czat z czadem[/srodtytul]

Wątpiąc w istnienie Najwyższego, reżyser przedstawił greckich bogów jako pierwszych nadludzi igrających cudzym losem, niezrównoważonych psychicznie. Ich życiową kloakę prezentuje w formie reality show pod znaczącym tytułem „Kibel TV”. Towarzyszy mu internetowy czat wideo. Orestes (Maciej Stuhr) zwierza się internautom z zamordowana Klitemnestry. Matkobójca szuka zrozumienia dla swojej zbrodni na forum sadomasochistów. Wybaczają mu prostytutka o ksywce „atena”, nagi @pollo (Adam Nawojczyk) namawiający na seks sumiennego urzędnika Tanatosa, a także Herkules666 — cyniczny kowboj-satanista, a może ukrywający swoje preferencje gej z „Tajemnic Brokeback Mountain”.

Różne wątki i konwencje w spektaklu Warlikowskiego splatają się, dopowiadają, ale i podważają prawdy, które przed chwilą wydawały się pewnikiem. Możemy sobie tylko opowiadać o świecie, bo jego zrozumienie przechodzi ludzkie pojęcie, co zdaje się mówić reżyser.

Przykładem na to jest motyw Apolonii Machczyńskiej (Magda Cielecka), Polki, która uratowanie kilkudziesięciu Żydów przypłaciła życiem. Inscenizator idąc tropem prozy Hanny Krall, wskazuje, że los jest ślepy i nic nie jest oczywiste. Apolonia liczyła na ochronę zakochanego w niej Niemca. Zabił ją, gdy została zdradzona przez wycieńczoną Żydówkę. Po latach, syn jednej z uratowanych kobiet (Ewa Dałkowska), izraelski żołnierz, nie waha się zabijać palestyńskich cywili. A syn Machczyńskiej (Marek Kalita) przeklina matkę, bo poświęciła się dla innych, a jego osierociła.

[srodtytul]Szyderstwo z Talmudu [/srodtytul]

Na kluczową postać spektaklu wyrasta Joker (Andrzej Chyra) niczym z filmu „Mroczny Rycerz”. To on, współczesny diabeł, wciela się w żydowskiego sędziego, który decyduje o przyznaniu Machczyńskiej medalu Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Wypowiadając słowa Talmudu „kto uratował jednego człowieka - uratował cały świat”, szydzi z wiary w zwycięstwo dobra nad złem. Bo świat co chwilę wypada z formy, z winy takich szaleńców jak Tanatos. Kiedyś podawali się za wysłannika Zeusa, mordowali na rozkaz Hitlera, dziś roszczą sobie prawo do eutanazji i aborcji.

„(A)pollonia” rozgrywa się na monumentalnej scenie zaprojektowanej przez Małgorzatę Szczęśniak. To teatr świata z ruchomymi szklano-metalowymi pudłami apartamentu i nowoczesnej toalety. Jest też metalowy baldachim do odprawiania narodowych mszy. Wszystko wzięte w ramy białych ścian z namalowanymi delikatnie kaflami, bo ziemia jest największą rzeźnią w kosmosie.

[srodtytul]Dylematy chrześcijaństwa [/srodtytul]

Zakończona sukcesem i owacjami premiera przez pierwszą godzinę dryfowała w stronę katastrofy. Ofiarami megaprodukcji Warlikowskiego padli Małgorzata Hajewska-Krzysztofik i Maciej Stuhr.

Zaczęli prozą Krall o ostatnim przedstawieniu Janusza Korczaka w warszawskim getcie. Animowali lalki dzieci, ale nie mogli złapać odpowiedniego tonu i rytmu dla przypowieści o przekroczeniu własnych granic, o poświęceniu, którego przykład dał żydowski pedagog idąc z podopiecznymi na śmierć. W chwilę potem aktorzy stają się Klitemnestrą i Agamemnonem. Warlikowski drąży temat poświęcenia i jego związków z religią, która dla wielu jest nie do przyjęcia, jeśli łączy się z nią ofiara z ludzkiego życia.

[srodtytul]Rzeź zwierząt[/srodtytul]

Gorzej wypada scena powrotu Atrydy z Troi. Maciej Stuhr dostał monolog, który brzmi niewiarygodnie. Agamemnon tłumaczy siebie i zbrodniarzy winnych ludobójstwa.

Argument, że ludzie stają się katami zależy często od czasów, w jakich żyją — jest ostatecznie do przyjęcia. Ale kiedy aktor mówi, że nazistowskimi oprawcami zabijającymi dzieci kierowało takie samo poczucie sprawiedliwości, jak aliantami bombardującymi niemieckie miasta — czuć demagogię charakterystyczną dla hitlerowskich zbrodniarzy i niektórych niemieckich wypędzonych.

Niewykluczone, że Warlikowski w tej scenie zdecydował się na rolę adwokata diabła, który prowokuje najtrudniejszymi pytaniami, sprawdzając siłę naszych przekonań i przywiązania do wartości.

Na pewno nie interesują go naiwne odpowiedzi. Przekonuje o tym wykład Elisabeth Costello zaczerpnięty z prozy Coetzeego. Znakomita Anna Radwan-Garncarczyk rozpoczyna nim drugi akt. Przypomina Hillary Clinton. Gra ironicznie egzaltowaną feministkę, obrończynię życia zwierząt. Przemawiając zza pleksiglasowej katedry punktuje sprzeczności naszego świata. Wytyka nam, że załamujemy ręce nad ludobójstwem i Holocaustem, a przymykamy oczy na codzienną rzeź wielu milionów zwierząt, które hodujemy z premedytacją - tylko po żeby je zabić i skonsumować. Smutny, przerażający paradoks, jakiego nie da się pominąć.

Łatwiej podważyć czystość intencji Costello. Broni zwierząt, nosząc futro z lisa. Warlikowski jeszcze raz udowadnia, że nie uznaje żadnych tabu — zarówno konserwatywnych, jak i liberalnych. I kiedy obrończyni zwierząt obwinia Boga za okrucieństwo ludzi, Joker reaguje niezwykle ostro: - To, że człowiek jest stworzony na podobieństwo Boga, nie oznacza jeszcze, że Bóg jest taki jak człowiek!

[srodtytul]Rockowe treny [/srodtytul]

Znakomita jest część o Alkestis i Admecie. Grają ich Jacek Poniedziałek i Magdalena Cielecka. Zaczynają od występu w telewizyjnym programie, który jest zabawnym sprawdzianem zgodności gustów, poglądów i charakterów małżonków. Rewelacyjnie improwizują – swobodnie, naturalnie. Stary, dobry teatr Warlikowskiego. Tragedia polega na tym, że Admet może uniknąć śmierci tylko wtedy, jeśli ktoś poświęci za niego życie. Alkestis zgadza się na to.

Tanatos przyleciał samolotem i szykuje śmiertelny zastrzyk. Bierze udział w ostatnim obiedzie małżonków w towarzystwie rodziców (Anna Radwan i Zygmunt Malanowicz) Admeta. To scena o egoizmie we współczesnych związkach, rozpadzie rodzin — z dramatem eutanazji i aborcji w tle. O tym jak kultura śmiechu maskuje cywilizację śmierci. Ale prawdy nie dać się ukryć. Alkestis jest zrozpaczona, nie może uwierzyć, że najbliższa osoba zgodziła się na jej śmierć. Symboliczny dla naszych multimedialnych czasów jest obraz pogrzebu bohaterki. Przed jej trumną stoi ekran pokazujący twarz zmarłej. Im śmierć staje się dotkliwsza, tym bardziej współczesna obyczajowość stara się ją unieważnić, uczynić wirtualną, nieprawdziwą.

Pocieszeniem, jakie oferuje, są w spektaklu muzyczne treny śpiewane przez Renate Jett. Gdy kończy się spektakl, w apartamencie zbierają się wszyscy jego bohaterowie: kaci i ofiary. Wszyscy aktorzy Warlikowskiego, który czyniąc z „(A)Pollonii” również podsumowanie wcześniejszych przedstawień otworzył nowy etap twórczości. Otworzył swój Nowy Teatr.

A choć niektóre sceny były jeszcze nie do końca gotowe, nie wszystkie role dopracowane w każdym szczególe - spektakl będzie dojrzewał. Już stał się wydarzeniem.

[ramka][b]Koprodukcja z 5 teatrami w Polsce i Europie oraz 2 międzynarodowymi festiwalami: [/b]Narodowym Starym Teatrem z Krakowa, Festival d’Avignon, Théatre National de Chaillot w Paryżu, Théatre Royal de la Monnaie w Brukseli, Théatre de la Place w Liege, Comédie de Geneve-Centre Dramatique w Genewie i Wiener Festwochen. Premiera: 16 maja 2009 w Warszawie, 16 lipca 2009 w Awinionie [/ramka]

[ramka][b]Spektakle w Warszawie: [/b]

19.05 godz. 20.00

20.05 godz. 20.00

21.05 godz. 20.30

22.05 godz. 20.00

23.05 godz. 18.00

24.05 godz. 18.00

27.05 godz. 20.00

Reżyser zapowiadał rzecz o różnych formach poświęcenia. Tymczasem powstało przedstawienie o absurdzie zabijania wymuszającym ofiarę z ludzkiego życia. O ludzkości, która dążąc do zaspokojenia żądzy władzy, posiadania i seksu — od początku się wyniszcza. Najgorsze zbrodnie tłumaczy wyższymi racjami religijnymi, społecznymi, narodowymi. Z typową dla nas skłonnością do obciążania winą innych i wypieraniu własnej.

Znamienne, że w scenicznym kolażu o zabijaniu i ofierze Warlikowski pominął ukrzyżowanie Jezusa. Pewnie bardziej interesuje go poświęcenie zwykłego człowieka. Raczej nie wierzy w boski plan zbawienia, bo historia świata, którą pokazuje nie toczy się w zgodzie z dramaturgią Biblii - poczynając od raju i grzechu pierworodnego. Warlikowski dopatrzył się korzeni naszej cywilizacji w okrucieństwie starożytności, w rodzinnej wendecie Atrydów rozpoczętej, gdy kapłani zażądali od Agamemnona ofiary z Ifigenii. Bez zamordowania córki nie powiodłaby się wojna o Troję.

Pozostało 87% artykułu
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły