Inscenizacja „Sprawa Dantona” Stanisławy Przybyszewskiej z Teatru Polskiego we Wrocławiu rozbiła bank nagród XIX Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Kontakt w Toruniu. Grand Prix dla przedstawienia, najlepsza reżyseria Jana Klaty; najlepsza scenografia Mirka Kaczmarka; najlepszy aktor festiwalu Marcin Czarnik (Robespierre). Po raz pierwszy w
19-letniej historii Kontaktu polska inscenizacja zgarnęła aż tyle znaczących trofeów.
Epizod walk frakcyjnych między liderami rewolucji pokazał Klata w sposób ironiczny i groteskowy. Wyraziste rysy charakteru Dantona, Robespierre’a i ich zwolenników sprowadził do karykatur. Dramatowi nadało to niezamierzone przez autorkę cechy komiczne, na pozór intrygujące, choć pomysłu wystarczyło na 40 minut. Przez następne dwie godziny zastanawiałem się nad tym, ku czemu to zmierza. Przeinaczyć i wykpić można w ten sposób wszystko: ideologie, religie, wartości, wiedzę etc. Tylko po co?
Przedstawienie Klaty było jednak stylistycznie jednorodne i konsekwentnie grane. Aktorzy bawili się w nim na równi z większością widzów. Laury dla rodzimej inscenizacji cieszą, ale nie rozwiały mojego sceptycyzmu co do koncepcji takiego przedstawiania świata, w którym postacie znane z historii zostają sprowadzone do roli kukiełek.
Ciekawiej postępuje ze swoimi bohaterami Christoph Marthaler z Volksbühne w Berlinie, którego satyryczne ujęcie problemów ludzkich znalazło odzwierciedlenie w „Muszce owocowej” (II nagroda). Pracownicy laboratorium usiłują tu zweryfikować stan ludzkich uczuć przez kontrastowe zestawienie dostępnych im książkowych cytatów z miłosnymi ariami (nagroda za oprawę dźwiękową). Wyśpiewują je, sobie a muzom, jako operowi statyści. W ich usiłowaniach widz umie odnaleźć własne niedoskonałości i tęsknoty.