Ale w środku niewielka oaza zieleni budzi nadzieję. Podobnie jak jubileuszowy Festiwal Teatru Polskiego Radia i Teatru Telewizji Polskiej. Nas wszystkich, związanych z nim od dekady, cieszy to, że do niego doszło, ale przede wszystkim – że zapowiada się interesująco.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/temat/139547_Dwa_Teatry.html] Czytaj specjalny dodatek[/link][/wyimek]
Największe niespodzianki czekają na tych, którzy w tym roku wybiorą się do Sopotu. Po raz pierwszy w historii festiwalu jego uczestnicy obejrzą aż pięć spektakli premierowych, które nie były jeszcze emitowane na antenie. W trakcie inaugurującego wieczoru Wielka Nagroda Festiwalu zostanie wręczona Januszowi Gajosowi. Wybitny aktor ma olbrzymi wkład w tworzenie potęgi naszej sceny telewizyjnej i radiowej. Właśnie w Sopocie będziemy mogli go obejrzeć w premierowej roli w sztuce „W roli Boga” Marka St. Germain w reż. Tomasza Wiszniewskiego.
Jak zwykle tłumy przyjdą na spotkania z gwiazdami, a aktorzy oraz reżyserzy inscenizacji i słuchowisk stawią czoła publiczności w debatach po konkursowych prezentacjach.
Ale nawet najlepsze święto, jakim jest festiwal, nie może zmienić przygnębiającej rzeczywistości. Media publiczne, jak drzewa Olbińskiego, stoją nad przepaścią. Długotrwałe rozgrywki polityczne wokół publicznego radia i telewizji spowodowały załamanie finansowe, a co za tym idzie – negatywnie wpłynęły na realizację ich misji, zwłaszcza w sferze kultury. W bardzo trudnej i niepewnej sytuacji znalazła się największa scena w Polsce. – Na razie nie wiadomo, jakim budżetem będziemy dysponowali w przyszłym roku – mówi Wanda Zwinogrodzka, szefowa Teatru Telewizji, i dodaje: – Na pewno nie można dopuścić do zaprzestania produkcji przedstawień premierowych. Istnieją wprawdzie bogate archiwa, ale to za mało, by Teatr TV istniał. Emitując wyłącznie powtórki, będzie martwą sceną.