„Biedermannowie” w Łodzi. Woleli zginąć, niż iść do obozu NKWD

„Biedermannowie” Anny Wakulik w Teatrze Powszechnym to historia łódzkich przemysłowców, w której splatają się tematy wojny polsko-bolszewickiej, dramatycznych wyborów II wojny światowej, volkslisty, AK i sowieckiej okupacji.

Publikacja: 22.05.2024 10:41

„Biedermannowie” w Łodzi. Woleli zginąć, niż iść do obozu NKWD

Foto: Teatr Powszechny w Łodzi

24 maja na Dużej Scenie Teatru Powszechnego w Łodzi odbędzie się prapremiera w reżyserii Adama Orzechowskiego – sztuki Anny Wakulik, inspirowanej skomplikowanymi losami łódzkiej rodziny przemysłowców, których okoliczności wojny postawiły przed najtrudniejszym wyborem.

Teatr Powszechny i łódzkie historie

- Bardzo ważna jest dla nas lokalność, sięganie po łódzkie historie i łódzkich bohaterów. Cykl spektakli o Łodzi rozpoczęliśmy kilka lat temu prapremierą „Tanga Łódź” Radosława Paczochy w reżyserii Adama Orzechowskiego. To historia o naszym mieście, ale opowiedziana z innej perspektywy - na fabrykancką historię naszego miasta od narodzin przemysłu do dziś patrzymy oczami łódzkich włókniarek, kobiet, które budowały nasze miasto, często nadludzkim wysiłkiem – mówi Ewa Pilawska, dyrektorka Teatru Powszechnego w Łodzi.

Czytaj więcej

„Romeo i Julia” w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pięcioletnia licencja na miłość

Dwa lata temu łódzki Teatr Powszechny pokazał prapremierę „Marii” (spektakl stworzony także przez duet Paczocha-Orzechowski). – Przypomnieliśmy historię niezwykłej łodzianki, Marii Kwaśniewskiej-Maleszewskiej, medalistki olimpijskiej, która miała odwagę przeciwstawić się Hitlerowi, a dzięki zdjęciu wykonanemu na Olimpiadzie w 1936 roku uratowała w trakcie II wojny światowej setki ludzkich istnień – zaznacza Pilawska.

- Poruszając się po Łodzi, codziennie mijamy miejsca naznaczone ludzkimi historiami. Tym razem zaproponowałam Adamowi Orzechowskiemu i Annie Wakulik, autorce sztuki, abyśmy odwołali się do historii rodziny Biedermannów – przemysłowców, którzy współtworzyli nasze miasto. Chcemy opowiedzieć historię łodzian, którzy do końca wierzyli w Łódź i byli oddani Łodzi – mówi Ewa Pilawska. – Głównymi bohaterami sztuki Anny Wakulik w reżyserii Adama Orzechowskiego stają się Bruno, Luiza i Maryla. Po raz kolejny kluczową postacią w łódzkiej historii jest kobieta – Maryla, która działała w konspiracji, w Armii Krajowej i walczyła z nazistami. Historia Biedermannów jest bardzo złożona i wielopoziomowa – dodaje dyrektorka Powszechnego.

„Biedermannowie” i wojna polsko-bolszewicka

- Rodzina Biedermannów była niezwykle oddana Polsce – opowiada potomek Biedermannów, Karol Biedermann. - Bruno jako ochotnik walczył w polskiej armii w wojnie polsko-bolszewickiej - w 28 Pułku Strzelców Kaniowskich. Po jej zakończeniu został przeniesiony do rezerwy w stopniu kapitana. Za zasługi dla II Rzeczpospolitej został dwukrotnie odznaczony Krzyżem Zasługi. Również córka Brunona, Maryla, była aktywnie zaangażowana w sprawy polskie. Działała w Armii Krajowej, w komórce „N” (kontrwywiad), pomagała więźniom Radogoszcza, a we wrześniu 1939 zwoziła rannych do szpitali. Za swoją działalność była więziona przez hitlerowców w Radomiu, a później w Łodzi.

Prapremiera odbędzie się 24 maja. Kolejne przedstawienia: 25, 26, 28, 29 i 30 maja

- Bruno Biedermann reprezentował typ bardzo starannie wykształconego przemysłowca, po zagranicznych studiach, praktykach, świetnie przygotowanego do prowadzenia przedsiębiorstwa, a jednocześnie bardzo dbającego o pracowników – mówi reżyser Adam Orzechowski.

- Pracownicy wspominali, że byli traktowani przez Biedermannów z wielkim szacunkiem, jak rodzina - – mówi Karol Biedermann. - To były inne czasy i inne było podejście właścicieli przedsiębiorstw - tymczasem opieka socjalna w przedsiębiorstwie Biedermannów była wyjątkowo rozwinięta. Gdy któremuś z pracowników urodziło się dziecko, Bruno przychodził do sali produkcyjnej odświętnie ubrany, w garniturze - na co dzień nosił ochronny kitel, gratulował, wręczał pudełko dobrych cygar i wyprawkę. Niektórzy żałowali: „szkoda, że nie papierosów”. Przed Bożym Narodzeniem i Wielkanocą organizowane były kinderbale dla wszystkich dzieci pracowników z loterią pączkową, zaś niektóre paczki były nafaszerowane złotymi pięciorublówkami. Znam też przypadek, gdy Bruno dla jednej z pracownic, która po złamaniu nogi w pracy miała problem z poruszaniem się, stworzył specjalne stanowisko kontroli technicznej, aby jej pomóc zachować pracę.

- Bruno, w obawie o życie swoje i swojej rodziny, ale także losy przedsiębiorstwa i jego pracowników, podpisał volkslistę dla całej rodziny, w zasadzie pod przymusem – mówi Karol Biedermann.

- Bruno, jak i rodzina Pawła Emanuela Biedermanna, podpisaniem volkslisty ocalili swoich pracowników, co zostało udowodnione na rozprawie rehabilitacyjnej. Maryla odmówiła podpisania - nie odebrała „kenkarty”. Zrobiła to dopiero później, w więzieniu w Radomiu, po uzyskaniu specjalnej zgody z dowództwa Armii Krajowej. Maryla była wychowywana w duchu polskim i uważała się za Polkę.

„Biedermannowie”: Armia Krajowa i NKWD

- Gdy zaczęła się wojna, Maryla miała 25 lat, dwa lata spędziła w więzieniu na Gdańskiej, z transportu więziennego uciekła w stanie fizycznego wyczerpania. Jej siostra Adalisa wyjechała w trakcie wojny do Monachium, jednak Bruno, Luiza i Maryla pozostali w Łodzi, a przecież także mogli wyjechać. Dlaczego zostali? Dlaczego nie chcieli opuszczać Łodzi? Stawiamy te pytania i próbujemy na nie odpowiedzieć – zaznacza Orzechowski.

- W spektaklu inspirujemy się historią rodziny Biedermannów, których poznajemy w momencie granicznym - skrajnie tragicznym. W sytuacji, w której Bruno Biedermann wobec wkroczenia Armii Czerwonej do Łodzi i przejęcia przez Sowietów pałacu w styczniu 1945 podejmuje decyzję o zabiciu żony, córki i siebie. To była sytuacja bez wyjścia. Bruno wybierał pomiędzy przeniesieniem jego, żony Luizy i ciężko chorej córki Maryli do obozu NKWD na Sikawie a śmiercią na własnych warunkach - „wolną śmiercią”. Wybrał wolną śmierć. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ja musiałbym dokonać takiego wyboru… W spektaklu przyglądamy się ostatniej godzinie życia Brunona, Luizy i Maryli, aby symbolicznie opowiedzieć o sytuacji zagrożenia, w której wojna i przemoc są u bram, są realnym niebezpieczeństwem – mówi reżyser Adam Orzechowski.

Czytaj więcej

Teatr Dramatyczny bez dyrektora. Konkurs nierozstrzygnięty

Prapremiera odbędzie się 24 maja. Kolejne przedstawienia: 25, 26, 28, 29 i 30 maja o 19:00.

W sobotę 25 maja o 10:00 osoby, które kupiły bilety na spektakl, będą mogły wziąć udział w oprowadzaniu po Pałacu Biedermannów, które poprowadzi dr Dariusz Klemantowicz. Oprowadzanie odbywa się dzięki współpracy z Uniwersytetem Łódzkim - Partnerem prapremiery. Na oprowadzanie ze względu na ograniczoną liczbę osób obowiązują zapisy. Decyduje kolejność zgłoszeń (bilety@powszechny.pl).

24 maja na Dużej Scenie Teatru Powszechnego w Łodzi odbędzie się prapremiera w reżyserii Adama Orzechowskiego – sztuki Anny Wakulik, inspirowanej skomplikowanymi losami łódzkiej rodziny przemysłowców, których okoliczności wojny postawiły przed najtrudniejszym wyborem.

Teatr Powszechny i łódzkie historie

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Teatr
Po Monice Strzępce Wojtek Faruga zostanie powołany na szefa Teatru Dramatycznego
Teatr
Krystian Lupa i najlepszy zagraniczny spektakl we Francji
Teatr
Wielka gwiazda Starego Teatru nie żyje. Zmarła Izabela Olszewska
Teatr
Nie żyje Jan Szurmiej
Materiał Promocyjny
Jaki jest proces tworzenia banku cyfrowego i jakie czynniki są kluczowe dla jego sukcesu?
Teatr
Marszałek Małopolski przegrał. Dyrektor Krzysztof Głuchowski nie jest już odwoływany z Teatru Słowackiego
Teatr
Berlińskie Spotkania Teatralne. O tym, jak krytykowany przez recenzentkę choreograf zaatakował ją psią kupą