Trudna pogoń za ponadczasowym pięknem

W poniedziałkowym Teatrze TV zaproponowano premierę „Apolla z Bellac” Jeana Giraudoux. To spektakl „na żywo”, mający wpisać się w obchody świętowania 70. rocznicy istnienia TVP.

Publikacja: 26.10.2022 09:48

Trudna pogoń za ponadczasowym pięknem

Foto: materiały prasowe/Teatr Telewizji

Wybór padł na tę właśnie sztukę, jako jedną z pierwszych w historii Teatru TV zagranych „na żywo”, a także zarejestrowanych. Jej antenowa premiera odbyła się w marcu 1958 roku, ale zarejestrować ją na taśmie można było dopiero trzy lata później – w 1961 roku. Oba spektakle miały tego samego reżysera – Adama Hanuszkiewicza i obsadę (w rolach głównych wystąpili: Kalina Jędrusik, Adam Hanuszkiewicz, Jacek Woszczerowicz, Justyna Kreczmarowa). Warto dodać, że szczupłość ówczesnych telewizyjnych studiów, gigantyczne kamery i równie okazałe inne urządzenia techniki telewizyjnej powodowały, że na widzów miejsca nie było. Pierwsze spektakle nagrywano w studiu na ulicy Ratuszowej, potem na placu Powstańców Warszawy, a dopiero od 1969 w studiach na Woronicza.

O wyjątkowości „Apolla z Bellac” z 1958 roku świadczą nie tylko pochwalne recenzje realizacji i kreacji aktorskich, które ukazały się w ówczesnej prasie, ale także fakt, że po latach czarno-biały poetycki zaliczony został do Złotej Setki Teatru Telewizji, czyli najciekawszych osiągnięć tego gatunku. 

Sztuki Jeana Giraudoux (1882 - 1944) największą popularnością na scenach polskich cieszyły się w latach 50. i 60. ubiegłego wieku, dziś w repertuarze pojawiają się sporadycznie, najczęściej za sprawą „Wariatki z Chaillot”, której ostatnia premiera w Polsce miała miejsce 10 lat temu w białostockim Teatrze Dramatycznym (reż. Anna Smolar). 

Kilka lat temu ponownie TVP podjęła wyzwanie realizacji spektakli na żywo w studiu telewizyjnym. Pierwszym była wyemitowana w 2011 roku „Boska!” z Krystyną Jandą i w jej reżyserii, potem były kolejne. Jednak każdy z nich był najpierw spektaklem granym w teatrze. Dwukrotnie TVP zrealizowała oryginalne przedstawienia w tej formule. Były to „Dawne grzechy” (reż. Krzysztof Lang) w formacie dawnego teatru sensacji czyli „Kobry”, oraz na 60-lecie Teatru Telewizji – „Trzy razy Fredro”, czyli jednoaktówki tego autora grane kolejno w studiach TVP – w Katowicach, Krakowie i Warszawie (reż. Jerzy Stuhr, Mikołaj Grabowski, Jan Englert). We wszystkich realizacjach założono jednak obecność widzów, dzięki którym spektakle nabierały barwy emocji właściwej wymianie między aktorami, a widownią.

Czytaj więcej

Teatr Telewizji: Po co komu „Dziady”

W przypadku obecnie realizowanego „Apolla z Bellac” widzowie nie zasiedli na widowni w studiu (podobnie było też w przypadku pokazywanego w ubiegłym sezonie „Akompaniatora” w reż. Adama Sajnuka). W zamian, pokazano kulisy dekoracji, ekipę aktorską i realizacyjną przed rozpoczęciem spektaklu – po jego zakończeniu – już nie. By „Apollo z Bellac” się udał powinien dostać gwiazdorską obsadę, a o to dziś niełatwo. Ten wymóg jest spowodowany tekstem rozpiętym między poezją, a filozofią, którego akcja dzieje się – wszędzie i nigdzie – wczoraj i dziś – w zależności od sposobu jej odczytania. Pozornie opowieść jest prosta: Agnieszka (Monika Pikuła) poszukuje pracy w Urzędzie Wielkich i Małych Wynalazków. Nieoczekiwanie jej doradcą staje się przypadkowo poznany Pan de Bellac (Przemysław Stippa). Podpowiada jej, że zrealizuje wszystkie swoje zamierzenia powtarzając każdemu napotkanemu mężczyźnie dwa słowa: „jesteś piękny”. Jak magiczne i skuteczne jest to zaklęcie – pokazują kolejne spotkania Agnieszki z Woźnym (Sławomir Orzechowski), Sekretarzem Generalnym (Robert Majewski), Dyrektorem (Jarosław Gajewski).

Akcja spektaklu toczy się – jak wynika z deklaracji reżyserki – współcześnie, ale kostiumy zdają się przynależeć do różnych dziesięcioleci. Scenografię (Katarzyna Adamczyk) tworzy pomieszczenie w kształcie litery „V”, w centrum którego stoi posąg Apolla na tle zmieniającego się nieba (chyba). Jego barwy nie są mocną stroną tej koncepcji, choć zapewne mają wnosić element baśniowości. Zdecydowanie nie dodają go też ciężkie optycznie drzwi, listwy wykończeniowe. Scenografia aktorom nie pomaga. Unieść poetykę tekstu też nie jest im łatwo. Ale jest i scena brawurowa, kiedy pojawia się pełna temperamentu, świetnie wystylizowana Anna Sroka-Hryń (Teresa), narzeczona Dyrektora, by przywołać go do rzeczywistości, z której oddalił się za sprawą komplementów Agnieszki. I to pod jej wpływem Dyrektor Gajewskiego przeistacza się w targanego emocjami, atrakcyjnego, by nie rzec – pięknego - mężczyznę. Jedyna niezręczność polega na tym, że to scena groteskowa, z całkiem innej opowieści. 

Jak mówiła reżyserka w radiowej audycji, sztuka nie straciła na aktualności, bo „połączenie myśli, refleksji, idei i tego wszystkiego, co odnosi się do piękna w przypadku tego dramatu zostało wspaniale ujęte”, chociaż „sfera damsko-męska brzmi dziś zupełnie inaczej niż kiedyś”. W tym spektaklu słychać jedynie jej pogłos.

Spektakl został zarejestrowany i jest dostępny na vod.tvp.pl.

Wybór padł na tę właśnie sztukę, jako jedną z pierwszych w historii Teatru TV zagranych „na żywo”, a także zarejestrowanych. Jej antenowa premiera odbyła się w marcu 1958 roku, ale zarejestrować ją na taśmie można było dopiero trzy lata później – w 1961 roku. Oba spektakle miały tego samego reżysera – Adama Hanuszkiewicza i obsadę (w rolach głównych wystąpili: Kalina Jędrusik, Adam Hanuszkiewicz, Jacek Woszczerowicz, Justyna Kreczmarowa). Warto dodać, że szczupłość ówczesnych telewizyjnych studiów, gigantyczne kamery i równie okazałe inne urządzenia techniki telewizyjnej powodowały, że na widzów miejsca nie było. Pierwsze spektakle nagrywano w studiu na ulicy Ratuszowej, potem na placu Powstańców Warszawy, a dopiero od 1969 w studiach na Woronicza.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Teatr
Łódzki festiwal nagradza i rozpoczyna serię prestiżowych festiwali teatralnych
Teatr
Siedmioro chętnych na fotel dyrektorski po Monice Strzępce
Teatr
Premiera spektaklu "Wypiór", czyli Mickiewicz-wampir grasuje po Warszawie
Teatr
„Równi i równiejsi” wracają. „Folwark zwierzęcy” Orwella reżyseruje Jan Klata
Teatr
„Elisabeth Costello” w Nowym Teatrze. Andrzej Chyra gra diabła i małpę