Blisko 2,5 tysiąca lat temu widzowie zobaczyli ją po raz pierwszy - i wzbudziła podziw. Sofokles był jednym z trzech Ateńczyków (wespół z Ajschylosem i Eurypidesem), którzy stworzyli dramat jako gatunek i wszyscy trzej w wyjątkowo głęboki sposób przedstawiali los ludzki, w którym splatało się przeznaczenie, cierpienie i namiętność.
Sofokles (także polityk, dowódca wojskowy i kapłan) ufał wyroczniom i bożemu prawu i odbicie takiego myślenia widać wyraźnie w „Królu Edypie”, jednej z trzech sztuk należących do tzw. cyklu Tebańskiego (obok „Edypa w Kolonie” i „Antygony”). Prototypem Edypa miał być dla Sofoklesa Perykles, a aktualne wówczas wydarzenia (zaraza, która dotknęła Ateny na początku wojny peloponeskiej) inspiracją do fabularnego tła. Miały go zainspirować do stworzenia historii o przywódcy obarczonego klątwą, od której nie zdoła się uwolnić – bo takie, tragiczne, jest jego przeznaczenie. Nieświadomie popełnia ojcobójstwo i kazirodztwo. Losu wyznaczonego przez bogów i ogłoszonego przez wyrocznię – wyminąć nie sposób – jest ostatecznie zadecydowany. I to jest właśnie tragedia Edypa, która kawałek po kawałku się przed nim odsłania.