Trzy teatry – z Czech, ze Słowacji i z Polski – postanowiły w jednym czasie opowiedzieć o Janosiku. Czesi skupili się na zabawnych scenkach rodzajowych. Słowacy wybrali konwencję ballady, w której pokazali też śmierć bohatera. Polacy poszli najdalej.
I w podejściu do legendarnego harnasia, i do widza. Zarówno autor sztuki Michał Walczak, jak i reżyser Łukasz Kos potraktowali słynnego zbójnika jako pretekst. Przyczynek do opowieści o relatywizmie dobra i zła, czerpiącej pełnymi garściami z estetyki filmów Quentina Tarantino.
Głównym bohaterem sztuki jest wystylizowany na podstarzałego rockmana tropiciel, który za duże pieniądze godzi się odnaleźć charyzmatycznego złoczyńcę.
Podążając śladami Janosika, Łowca dokonuje prywatnego rozrachunku – własnego młodzieńczego buntu i obecnej sytuacji, gdy na jego decyzje wpływa sytuacja rodziny. Nie jest, jak dawniej, niezależny w osądach i działaniach. Można go szantażować, grożąc jego najbliższym.
Perspektywa, z jakiej Łowca poznaje losy zbójnika, to jeden z wielu nawiasów, jaki pojawia się w sztuce Walczaka. Opowieści, w której swobodnie mieszają się i przetwarzają kulturowe schematy i ikony. Czytelne dla dorosłego widza. Dla młodszego