Przez wiele lat nad karierą wybitnego aktora ciążyły role Janka Kosa i Tureckiego. Przełom przyniosła telewizyjna kreacja Ödöna von Horvatha w "Opowieściach Hollywoodu" Christophera Hamptona w 1987 r.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/temat/139547_Dwa_Teatry.html] Czytaj specjalny dodatek - Dwa Teatry[/link][/wyimek]
– Po tym spektaklu zachwyt nad talentem Gajosa stał się powszechny – wspominał Kazimierz Kutz, reżyser. – Zaraz po emisji przedstawienia zadzwonił do mnie Tadeusz Łomnicki. Powiedział: "Czy ty wiesz, kto to jest Gajos? Gajos to jest wieeelki aktor". Myślę, że przed tym spektaklem Janusz czuł się aktorem niespełnionym, człowiekiem trochę pogubionym.
[srodtytul]Niesamowity powrót[/srodtytul]
– To był czas, kiedy w zawodzie nie znaczyłem nic – powiedział aktor "Rz". – Czułem się jak taternik – stałem u stóp wielkiej ściany i musiałem w mozole wbijać hak po haku, by powoli piąć się w górę. Przed główną rolą w "Opowieściach Hollywoodu" trochę się bałem. Tekst trudny, Kutza znałem tylko z widzenia. Przed samym wyjazdem do Krakowa powiedział: "Słuchaj, ty jedziesz do Krakowa. To nie są żarty. Musisz być przygotowany tak, jak nigdy jeszcze nie byłeś. Tam nie będzie łatwo". W czasie prób dowiedziałem się od Ani Dymnej, że krakowskim kolegom powiedział: "Słuchajcie, tu przyjedzie Gajos. To nie są żarty. Musicie być przygotowani tak, jak jeszcze nigdy nie byliście...".