Klasyka kina na scenie

W przedstawieniach coraz częściej wykorzystuje się scenariusze filmowe, kamery i dynamiczny montaż – pisze Tomasz Gromadka

Aktualizacja: 16.03.2011 20:53 Publikacja: 15.03.2011 17:04

Andrzej Konopka, Wojciech Błach i Piotr Żurawski na próbie spektaklu "Wodzirej"

Andrzej Konopka, Wojciech Błach i Piotr Żurawski na próbie spektaklu "Wodzirej"

Foto: materiały prasowe

– Teatr odchodzi od wybitnej literatury, często niezrozumiałej dla widza – mówi Remigiusz Brzyk przygotowujący przedstawienie inspirowane „Wodzirejem" Feliksa Falka. – Na scenie można pokazać współczesne wcielenia znanych filmowych bohaterów.

Spektakl w stołecznym Teatrze IMKA połączy scenariusz o karierowiczu z czasów PRL z nowoczesnymi podręcznikami o sposobach osiągnięcia sukcesu. Premiera 19 marca.

Jedną z najsłynniejszych teatralnych wersji polskiego filmu jest przedstawienie „Trzy kolory" (premiera 2009 r. w Monachium) Holendra Johana Simonsa według trylogii Krzysztofa Kieślowskiego.

Na naszych scenach za to karierę robią dzieła zagranicznych mistrzów kina. Powstały na przykład dwa przedstawienia według „Zmierzchu bogów" – w gdańskim Wybrzeżu (premiera sierpień 2009) i Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu (listopad 2010).

W Warszawie popularne stały się scenariusze Ingmara Bergmana o toksycznych relacjach rodzinnych. W Teatrze Ateneum wystawiono „Sonatę jesienną" (listopad 2007), a w Och-Teatrze – „Sceny z życia małżeńskiego" (październik 2010). Natomiast w TR Warszawa Grzegorz Jarzyna zrobił spektakl z filmu „Teoremat" Piera Paolo Passoliniego (luty 2009).

– Ze scenariuszem Luchino Viscontiego toczyłam nieustanną walkę, próbując naruszyć jego jednolitą strukturę – mówi Maja Kleczewska, reżyserka opolskiego „Zmierzchu bogów". – Nawiązania do filmów ułatwiają komunikację z widzami. Reżyserzy chcą być blisko współczesnego człowieka. Dlatego teatr zmienia się w szybkim tempie, teraz inspiruje się kinem, za chwilę weźmie na warsztat YouTube, Facebook i inne przejawy internetowej aktywności.

– Wykorzystywanie scenariuszy filmowych w przedstawieniach może być związane z brakiem atrakcyjnej dramaturgii – uważa Wojciech Majcherek, krytyk teatralny. – Spektakle stały się częścią „kultury recyklingu". Reżyserzy przerabiają i posiłkują się dziełami z różnych dziedzin sztuki, ale pojawienie się tytułu znanego filmu na afiszu teatralnym może być magnesem przyciągającym publiczność.

Teatr nawiązuje obecnie nie tylko do klasyki kina, ale i do popkultury. Na scenie im. Jaracza w Olsztynie grany jest „Lemoniadowy Joe" (październik 2010) na podstawie czeskiej parodii westernu o kowboju pijącym sok zamiast whisky. W Wałbrzychu Krzysztof Garbaczewski zrealizował „Gwiazdę śmierci" (wrzesień 2010) według „Gwiezdnych wojen" George'a Lucasa.

– Teatr żywi się filmami i serialami, które były istotne dla młodego pokolenia widzów i reżyserów – mówi dramaturg Tomasz Śpiewak pracujący przy „Wodzireju". – Ich przedstawienia są refleksją nad popkulturą i czasem, który minął.

W cyklu „Znamy, znamy" wałbrzyskiego Teatru im. Szaniawskiego powstały m.in. spektakle inspirowane serialami. Monika Strzępka i Paweł Demirski w „Niech żyje wojna" (grudzień 2010) wzięli na warsztat „Czterech pancernych i psa". Natalia Korczakowska pokazała „Dynastię" według amerykańskiej telenoweli o rodzinie Carringtonów (czerwiec 2010).

Jan Klata nie realizował scenariuszy, ale w „Trylogii" wchodził w dialog nie tylko z książką Sienkiewicza, lecz i z kinowymi hitami Jerzego Hoffmana, a w „Ziemi obiecanej" Reymonta nawiązywał do filmu Andrzeja Wajdy.

– Teatr i kino są ze sobą coraz silniej związane – twierdzi Maja Kleczewska. – Film rozsadza stare sceniczne formy, wymusza zmianę sposobu gry i opowiadania historii. Dzięki używaniu kamer w spektaklach możliwe są zbliżenia. Widz ma lepszy kontakt z aktorem. Reżyserzy wykorzystują także montaż.

Jednak czy teatr w kontakcie z kinem nie traci tożsamości?

– Powinien budować odrębność, a nie poddawać się trendom – mówi Majcherek. – Przychodząc do teatru, oczekuję żywego spektaklu, a nie filmików puszczanych na ekranach. Atmosferę bliskiego kontaktu widza z aktorem należy tworzyć nie przy użyciu kamer, ale środków scenicznych.

Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły