Akcja spektaklu inaugurującego działanie Laboratorium Dramatu pod nazwą Scena Przodownik rozgrywa się w czasie II wojny światowej.
W dusznej atmosferze mieszczańskiego domu, wśród myśliwskich trofeów i w towarzystwie owczarka niemieckiego, cztery kobiety oczekują końca wojny. Wyniosła Edith (Monika Niemczyk), wbrew ostrzeżeniom przed zbliżającą się Armią Czerwoną, nie chce opuścić swojej posiadłości, w której czas jakby się zatrzymał. Dorastająca córka Edith, Odetta (Maria Dejmek), odkrywa swoją cielesność i ulega fascynacji malarką Udi (Anna Gajewska).
Uzależniona od morfiny Udi najtrafniej podsumowuje autodestrukcyjną, wydawałoby się, postawę wszystkich kobiet. Uważa, że ze strony żołnierzy radzieckich nie spotka ich nic innego niż w czasie wojny, bo dla mężczyzn są tylko wykorzystywanymi seksualnie kawałkami mięsa. A służąca Ada (Martyna Peszko) marzy o momencie triumfu nad rodziną, która dla niej oznacza całe Niemcy, choć to raczej nie ma szans na realizację.
To jest czas, kiedy wszelkie zasady zostały zawieszone. A wobec powszechnego zezwierzęcenia ludzkich cech nabiera komentujący wydarzenia pies (Przemysław Sadowski) – ironiczny symbol niemieckich idei czystej rasy.
Zdecydowanym plusem spektaklu Figury, wpisującego się w szereg rozliczeń z wojną, ukazujących również Niemców jako jej ofiary, są wyraziste portrety czterech bohaterek i sugestywne wykreowanie dekadencko-surrealistycznej atmosfery końca ich świata. Szkoda tylko, że wobec chęci ucieczki od utartych schematów myślenia tak stereotypowo wypadają postacie męskie, zwłaszcza zły esesman Mirosława Zbrojewicza, powielającego chwilami swoją rolę z „Przed odejściem w stan spoczynku" z teatru Studio.