Reklama
Rozwiń
Reklama

Teatr Wielki w Poznaniu:Hamlet w wresji operowej

Teatr Wielki w Poznaniu wystawił świetną a nieznaną operę Ambroise Thomasa. Jej pech polega na tym, że to śpiewany „Hamlet”

Publikacja: 29.05.2012 11:59

Giuseppe Altonare (Hamlet), Magdalena Wilczyńska (Matka)

Giuseppe Altonare (Hamlet), Magdalena Wilczyńska (Matka)

Foto: Teatr Wielki w Poznaniu

Teatr dramatyczny może teksty Szekspira przerabiać  – skracać i dopisywać, co tylko reżyser zapragnie. W operze takie działania budzą oburzenie. No ale też teatr próbuje dziś lepiej zrozumieć motywy Szekspirowskich bohaterów, a operowi libreciści chcieli ich ubrać jedynie w konwencjonalny kostium.

Tak właśnie się stało ze skomponowanym prawie 150 lat temu „Hamletem", który w ujęciu Francuza Ambroise Thomasa stał się po prostu kolejną operą o zemście. Duński książę nie przeżywa rozterek, chce pomścić śmierć ojca i to jedyny motyw jego działania.

Wątek miłosny także musi skończyć się tragicznie, choć duet Hamleta i Ofelii w I akcie pokazuje siłę ich uczuć. Jej ojciec brał jednak udział w zamordowaniu króla, więc zamiast ślubu jest wielka scena obłędu – ulubiony motyw XIX-wiecznych kompozytorów.

A jednak „Hamlet" to najwspanialsza opera francuska tamtej epoki, znacznie lepsza od przesłodzonych dzieł Gounoda i Masseneta. Niestety, wisi nad nią cień Szekspira. Jeśli o nim zapomnimy, dostrzeżemy, jak znakomicie skonstruowany jest kulminacyjny akt III, w którym Hamlet odkrywa szczegóły spisku. Gdy wszakże zaczyna śpiewać swój monolog: „Być albo nie być, o, tajemnico", zaraz przypominamy sobie, że autorzy majdrowali przy tekście Szekspira.

Współczesny teatr nie ma też pomysłu na operowego „Hamleta". Po scenach świata od kilkunastu lat krąży inscenizacja duetu Patrice Curier i Moshe Leiser – mroczna, piękna plastycznie, ale tradycyjna. W Teatrze Wielkim w Poznaniu Hiszpan Ignacio Garcia też poległ przytłoczony wielkością Szekspira. Całą akcję rozegrał na cmentarzu, przy grobie ojca Hamleta i był to jedyny jego  pomysł.

Reklama
Reklama

A w tym spektaklu dałoby się osiągnąć więcej, mając dobrych solistów, którzy potrafią więcej, niż tylko odśpiewać swoje role. Włoski baryton Giuseppe Altomare z dużą swobodą przeszedł przez morderczą partię Hamleta,  byłby więc w stanie pokazać bogatsze wnętrze swego bohatera.

To samo można powiedzieć o królewskiej parze: Magdalena Wilczyńska (Gertruda) i Patryk Romanowski (Klaudiusz), oraz o Małgorzacie Olejniczak-Worobiej (Ofelia). Dobrze wypadła w scenie obłędu, ale gdyby reżyser wiedział, jak ją rozegrać, w tych koloraturowych trelach usłyszeć można było emocje i szaleństwo, a nie tylko zimny, techniczny popis.

W muzyczną wielkość opery Thomasa uwierzył za to dyrygent Tadeusz Kozłowski i orkiestra Teatru Wielkiego w Poznaniu, która po latach oczekiwań wzniosła się ponad przeciętność. To jednak trochę za mało, można obawiać się, że na kolejną inscenizację francuskiego „Hamleta" będziemy znów czekać 150 lat.

Teatr dramatyczny może teksty Szekspira przerabiać  – skracać i dopisywać, co tylko reżyser zapragnie. W operze takie działania budzą oburzenie. No ale też teatr próbuje dziś lepiej zrozumieć motywy Szekspirowskich bohaterów, a operowi libreciści chcieli ich ubrać jedynie w konwencjonalny kostium.

Tak właśnie się stało ze skomponowanym prawie 150 lat temu „Hamletem", który w ujęciu Francuza Ambroise Thomasa stał się po prostu kolejną operą o zemście. Duński książę nie przeżywa rozterek, chce pomścić śmierć ojca i to jedyny motyw jego działania.

Reklama
Teatr
W Teatrze TV wygrywa rodzinna historia
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Teatr
Festiwal Arcydzieł w Rzeszowie: „Titanic" i „Dracula" w rolach głównych
Teatr
Brytyjskie media o Twarkowskim: jedno z najbardziej olśniewających przedstawień
Patronat Rzeczpospolitej
Światowa prapremiera spektaklu „Pół żartem”
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Teatr
„Rękopis znaleziony w Saragossie” z Sewerynem i Stenką w Teatrze Polskim
Reklama
Reklama