?– Kryzys zawodu aktorskiego? – pyta z niedowierzaniem Andrzej Strzelecki, rektor warszawskiej Akademii Teatralnej. – W ogóle tego nie odczuwamy. W ciągu ostatnich lat na egzaminy wstępne zgłasza się do nas ponad tysiąc osób. Tak jest i w tym roku.
Młodzi ludzie, którzy coraz mocniej stąpają po ziemi i myślą o studiach gwarantujących zdobycie konkretnej pracy, nie rezygnują z marzeń.
Egzaminy do szkół aktorskich są zwykle wcześniej niż w innych uczelniach, więc w razie porażki można zmienić kierunek. Niektórzy jednak nie rezygnują i zdają po kilka razy. Aż do skutku. Trudno sobie wyobrazić, że w takiej sytuacji byli kiedyś Janusz Gajos czy Kinga Preis. W historii warszawskiej szkoły teatralnej były dwa szczególne roczniki. Pierwszy to rok 1968, kiedy absolwentami zostali Andrzej Seweryn, Maciej Englert, Piotr Fronczewski, Anita Dymszówna, Andrzej Nardelli czy Joanna Sobieska. Jeszcze lepiej było w 1975 roku, kiedy to spod profesorskich skrzydeł Andrzeja Łapickiego szkołę opuszczali: Krystyna Janda, Joanna Szczepkowska, Ewa Ziętek, Sławomira Łozińska, Gabriela Kownacka, Barbara Winiarska i Emilian Kamiński. – Tak „urodzajne" lata zdarzają się niezwykle rzadko – przyznaje Andrzej Strzelecki. – Tym bardziej więc cieszy, że z ankiety, którą przeprowadziliśmy, wynika, iż 90 procent naszych niedawnych absolwentów pozostaje w zawodzie aktorskim. Są nowe stacje telewizyjne, seriale, telenowele, dubbing czy rynek reklam. Otwierają się więc przed nimi nowe możliwości. Ten zawód wciąż jest czymś prestiżowym i magicznym.