Korespondencja z Nowego Jorku
– Nieustanne zmiany w personelu i ciągłe afery sprawiają, że administracji Donalda Trumpa trudno przyciągnąć uwagę kraju do pozytywnych działań. A na poziomie agencji rządowych administracja naprawdę wykonuje dużo dobrej roboty – powiedział Alex Conant, były rzecznik prasowy Krajowego Komitetu Republikańskiego.
Ubiegły tydzień oceniany jest przez prasę głównego nurtu jako szczególnie burzliwy w Białym Domu. O swoim planowanym odejściu poinformowała Hope Hicks, dyrektor ds. komunikacji. Jej rezygnacja jest interpretowana jako konsekwencja przesłuchania przed kongresową komisją ds. wywiadu, podczas którego powiedziała, że w ramach swojej pracy dla Trumpa dopuszczała się niewielkich kłamstw. Mocno zdenerwowało to prezydenta, który pytał: „Jak mogła być tak głupia?".
Pół setki dymisji
Mimo młodego wieku i braku wcześniejszego doświadczenia w polityce 29-letnia Hope Hicks przez ostatnie trzy lata jak mało kto cieszyła się ogromnym zaufaniem prezydenta i sympatią. Uchodziła za jednego z niewielu pracowników Białego Domu, którzy rozumieli osobowość i styl ekscentrycznego prezydenta oraz umieli wpłynąć na zmianę jego poglądów albo załagodzić gniew.
Gdy John Kelly obejmował stanowisko szefa administracji w Białym Domu, to ona miała większy dostęp do gabinetu prezydenta niż ktokolwiek inny. Gdy leciały głowy najpierw w sztabie wyborczym, a w ostatnim roku w Białym Domu, Hicks niezmiennie utrzymywała się u boku prezydenta.