Prezydent Miloš Zeman powierzył już po raz drugi 63-letniemu miliarderowi misję sformowania gabinetu. Babiš jest szefem partii ANO – populistycznego ugrupowania, które wygrało ubiegłoroczne wybory parlamentarne.
Teraz znów ma miesiąc na przedstawienie składu Rady Ministrów. Pierwsza misja Babiša z grudnia ubiegłego roku spaliła na panewce, gdyż nie znalazł partnera koalicyjnego.
Wiele wskazuje na to, że tym razem uda mu się utworzyć rząd. Koalicjantem może być jedynie socjaldemokratyczna ČSSD. Jednak i taki układ nie zapewnia większości w 200-osobowym parlamencie. Babiš liczy więc na poparcie komunistów, czyli Komunistycznej Partii Czech i Moraw (KSCM). Mieliby tolerować rząd mniejszościowy, jednak formalnie nie wchodząc w jego skład.
Oba punkty tego planu wiążą się z pewnym ryzykiem. Socjaldemokraci odrzucali początkowo koalicję z Babišem oskarżanym o sprzeniewierzenie unijnych funduszy. Sytuacja zmieniła się nieco po zmianie kierownictwa partii. O tym jednak, czy wejść do koalicji, czy nie, zadecydują członkowie partii w referendum w najbliższych dniach. Kongres ČSSD wiosną zadecydował o referendum w sprawie udziału socjaldemokratów w rządzie Babiša.
Nawet jeżeli jego wynik będzie pozytywny, pozostanie problem z komunistami. A właściwie – z reakcją społeczeństwa na taki układ.