Zgłosiła pani swoją kandydaturę, bo pani męża Siarheja Cichanouskiego nie dopuszczono do wyborów i aresztowano. Nieco ponad rok temu zaczął nagrywać filmiki na YouTube i opowiadać o trudnym życiu białoruskiej prowincji. Następnie zaczął porywać tłumy w stolicy. Dlaczego postanowił iść pod prąd?
Zaczęło się od tego, że odkupił od państwa zacofaną zabytkową siedzibę w rejonie dobruskim (obwód homelski). Chciał przeprowadzić renowację i zrobić tam ośrodek wypoczynkowy, obok otworzyć jakiś sklepik. Chciał rozwinąć małą wioskę, w której nic nie ma. Niedaleko znajduje się kobiecy klasztor prawosławny, chciał gościć pielgrzymów, bo jest człowiekiem wierzącym. Władze nie tylko mu nie pomogły, ale też zaczęły mu przeszkadzać, wyciągały z niego pieniądze. Wytoczył walkę biurokracji i zrozumiał, jaka naprawdę jest sytuacja na Białorusi. Miał w Homlu studio nagrań, więc zaczął od nagrywania rozmów z przedsiębiorcami, którzy opowiadali o problemach w relacjach z władzami. Następnie zaczął jeździć po wioskach i pokazywał zacofanie i biedę.