Niektórzy mają nadzieję, że wirus SARS-CoV-2 okaże się sezonowy i wraz z rozwojem wiosny, nie mówiąc już o lecie, zaniknie. Trochę (ale tylko trochę) pocieszenia można czerpać z niektórych opracowań naukowych dotyczących wpływu wysokich temperatur (a także dużej wilgotności) na żywotność koronawirusów, zarówno grasującego obecnie, jak i SARS-CoV-1, który zakażał i zabijał na początku tego tysiąclecia (wtedy poznaliśmy nazwę choroby SARS, zespołu ciężkiej ostrej niewydolności oddechowej).
Trudno dziennikarzowi ocenić raporty przygotowane przez specjalistów: lekarzy wirusologów. Może natomiast sprawdzić, czy w krajach, w których pod koniec marca jest bardzo ciepło, są chorzy i ofiary śmiertelne.
Niestety, są. Choć nie ma takich przerażających statystyk, jak w chińskiej prowincji Hubei, we Włoszech czy Hiszpanii.
Przeczytaj: Włochy: Najtragiczniejsza doba od początku pandemii. Prawie tysiąc zgonów
W małych krajach Zatoki Perskiej jest jednak proporcjonalnie dużo zakażonych. W 1,5 milionowym Bahrajnie, gdzie w dzień utrzymuje się temperatura 29 stopni C (w nocy 22 stopnie), zanotowano 466 przypadków, cztery osoby zmarły. W 2,5 milionowym Katarze (w stolicy, Dausze, jest regularnie od 27 stopni w górę, w nocy od 20) chorych namierzono 549 (nikt nie umarł).