Do białoruskiego parlamentu nie dostał się ani jeden kandydat opozycji. Na konferencji prasowej w hotelu Biełaruś obserwatorzy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie oświadczyli, że wybory nie spełniały demokratycznych standardów. – Problem powstał przy liczeniu głosów. To, że było źle lub bardzo źle, uznała połowa obserwatorów. 40 procent nie miało możliwości przyglądać się liczeniu – mówiła Ann-Marie Lizin, szefowa obserwatorów Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE.
Słabo kontrolowany był także przebieg wyborów przedterminowych, w czasie których można było do urn dodać dowolną ilość głosów. Obserwatorzy OBWE odnotowali tylko niewielką poprawę w przebiegu samego głosowania. Uznali jednak, że „drzwi do współpracy z Białorusią muszą pozostać otwarte”.
Polski MSZ ma podjąć decyzję o dalszych krokach wobec reżimu Aleksandra Łukaszenki po rozmowach z białoruską opozycją. – W najbliższym czasie spotkam się z przedstawicielami opozycji pozaparlamentarnej – poinformował „Rz” szef MSZ Radosław Sikorski. W tym tygodniu do Polski ma przyjechać jeden z czołowych opozycjonistów Aleksander Milinkiewicz.
Unia Europejska zapowiadała, że poprawa demokratycznych standardów na Białorusi powinna się spotkać z pozytywną reakcją Brukseli. Mówiło się o zniesieniu części sankcji.
– Nie wyobrażam sobie, aby UE się na to zdecydowała. Podstawową sprawą było stworzenie warunków głosowania umożliwiających dostanie się do parlamentu przedstawicielom opozycji – mówi „Rz” jeden z niemieckich dyplomatów.