Trzeba zmienić niemiecki hymn, zaprzestać prześladowania współpracowników Stasi, aresztować szefa Deutsche Banku Josefa Ackermanna i obalić kapitalizm – to zarysy programu Petera Sodanna, kandydata na urząd prezydenta RFN w przyszłorocznych wyborach.
Partia Lewicy, która go wystawiła, to trzecia siła polityczna w Niemczech. Peter Sodann nie jest politykiem, ale aktorem grającym komisarza Bruno w popularnym, uwielbianym przez telewidzów serialu pt. „Tatort” (Miejsce przestępstwa). Przez całe lata w każdy niedzielny wieczór w kolejnych odcinkach tropił na ekranie bandytów, morderców i oszustów. Teraz przymierza się do zrobienia porządku w całym kraju. „Uważam, że to, co mamy w Niemczech, nie jest demokracją” – powiedział w jednym z wywiadów. – Poza nim taki pogląd głosi jedynie NPD (neonaziści – przyp. red) – komentuje Guido Westerwelle, szef partii liberalnej.
„Czy to przypadkiem nie kandydat z dowcipu?” – zastanawiają się komentatorzy „Bild Zeitung”. Przywódcy Partii Lewicy udowadniają, że jest „politycznym artystą”, myśli „na przekór” i ma „buntowniczą duszę”. Jest jednym z trzech kandydatów na prezydenta, obok obecnej głowy państwa Horsta Köhlera oraz Gesine Schwan, pełnomocniczki rządu ds. relacji z Polską. W liczącym ponad 1000 elektorów Zgromadzeniu Narodowym Sodann może liczyć najwyżej na 92 głosy przedstawicieli postkomunistów z Partii Lewicy. Po co więc ten cały teatr?
– Lewica nie rezygnuje z żadnej okazji, aby zaistnieć w mediach – tłumaczą politolodzy. Sodann robi, co może.
– Jako komisarz aresztowałbym Ackermanna – powiedział niedawno dziennikarzom. Udowadnia, że wszystkie działania Urzędu ds. Akt Stasi (odpowiednik polskiego Instytutu Pamięci Narodowej) mają jedynie na celu dyskredytację Partii Lewicy.