Młodzi szaleją, bo są bezkarni

Zniszczenia dokonane przez demonstrantów szacuje się już na 200 milionów euro. Rząd jest bezsilny. Policja boi się ruszyć palcem, bo wszyscy są przeciw niej - pisze Martyna Kołodziej z Grecji.

Aktualizacja: 12.12.2008 13:14 Publikacja: 11.12.2008 20:04

Młodzi szaleją, bo są bezkarni

Foto: AFP

Studenci ze strachem myślą o przyszłości. Bezrobocie nie spada poniżej 7 procent, co piąty Grek żyje poniżej granicy ubóstwa. To nie wróży młodym łatwego życia. – Wszyscy zawiedli nasze dzieci – mówił dziekan Uniwersytetu Ateńskiego Christos Kittas, rezygnując ze stanowiska.

– Rząd chce odebrać nam darmowe akademiki i książki. Skrócić czas studiów, zrównać prawa publicznych i prywatnych uczelni – wylicza Maria, studentka drugiego roku Uniwersytetu w Rodos. – Nie należę do żadnej partii, ale akurat w tej sprawie zgadzam się z komunistami – dodaje. Nie zgadza się jednak na przemoc. – Jestem z Aten, mieszkam w dzielnicy, w której zabili tego 15-latka. Mam brata w jego wieku, bałam się, że to on. To nie najlepsza okolica, często dochodzi tam do starć anarchistów z policją. Boję się, by mój brat nie poszedł z kolegami protestować – mówi.

Protesty i strajki to uniwersytecki chleb powszedni. Życie toczy się wokół licznych partii, których członkowie co jakiś czas kłócą się i biją, ale głównie zdzierają plakaty konkurencji. A lewicowcy co i raz zarządzają protesty. Dwa tygodnie temu siedzieliśmy na zajęciach. Do sali wszedł Dymitris z kolegami. Ma 26 lat, wciąż studiuje, bo chce jechać na unijne stypendium. Kazał nam się rozejść. Groził, że jeśli stawimy opór, będą musieli nas wyrzucić. Po krótkiej wymianie zdań, bojąc się, że siłą wywloką go z sali, profesor odwołał zajęcia.

– Mają za dużo wolności i nie wiedzą, co z nią zrobić – komentuje Marysia, Polka, która skończyła tu liceum, a teraz studiuje. W Grecji studentowi wolno wszystko. Może jeść, pić alkohol, palić na zajęciach. Może odebrać telefon i wszyscy czekają, aż skończy rozmawiać. – Niedawno protestowali uczniowie. Nauczyciele patrzyli, jak ich wyzywają i rzucają kamieniami w policję. Skoro w liceum rzucają kamieniami, to na studiach sięgną po koktajle Mołotowa – mówi Marysia.

W poniedziałek w Rodos uczniowie poszli protestować przeciw nadużyciu siły przez stróżów prawa. Krzycząc: „Policja to świnie i mordercy“, doszli pod urząd miasta. Czekali na nich komendant policji i przedstawiciele lokalnych władz, by pokornie dać się obrzucić owocami i butelkami. Policjanci zza szyb robili zdjęcia komórkami. Uczniowie też fotografowali się w akcji. Kto dorzucił kamieniem do okna i rozbił szybę, dostawał oklaski. Zero zadumy nad śmiercią rówieśnika. Potem kilku „niebieskich“ z tarczami wyszło, wywołując podniecenie. Ale i oni dali się obrzucić tym, co uczniowie mieli pod ręką.Po godzinie nauczyciel krzyknął przez megafon: „Dzieci, uspokójcie się, wracamy“, i wszyscy się rozeszli. Marsz zorganizowano, by dzieciaki mogły dać upust emocjom. Ale później studenci z partii lewicowych i anarchiści starli się z policją. Kilka osób zostało zatrzymanych.

Po proteście spotkałam jednego z nich. Marios ma 27 lat. Dwa lata temu zorganizował zjazd anarchistów w Salonikach, ale teraz twierdzi, że jest apolityczny. Dlaczego poszedł na protest? – Bo jestem przeciwko przemocy władzy. – Rzucałeś w policjantów? – Nie mogłem, miałem rower. Zdjęcia z protestów w Rodos pokazały media. Widziałam kolegę Mariosa – Jannisa – ciągniętego przez policję. Od razu został wypuszczony, ale tego media nie pokazały. Za to dziennikarka lamentowała, że głodne „dzieci“ (20 – 27 lat) włóczą się od czterech dni po ulicach. Dzień wcześniej życzyłam im smacznego w studenckiej stołówce.

Marios gra na gitarze, zna się na poezji, wydaje gazetkę, pisze blog. Dymitris dużo podróżuje, zna arabski. Nie pracują, żyją z pomocy państwa, na które pomstują. – Przyzwyczaili się do życia za darmo, nie chcą tego stracić, więc walczą, a że dziś młodzi są w Grecji nietykalni, poczynają sobie coraz śmielej – mówi Marysia. Policja nie ma prawa wejść na teren uczelni. Dlatego w Atenach anarchiści chowają się na uniwersytetach. Wychodzą, robią burdę i wracają do bezpiecznej kryjówki.

[ramka][b]Anarchia szerzy się w Europie[/b]

Zaczęło się w Grecji, ale do starć młodzieży z policją doszło też we Włoszech, Hiszpanii i Francji

Polak zatrzymany we wtorek w Atenach podczas antyrządowych zamieszek pozostanie w areszcie do czasu rozprawy. Postawiono mu zarzut udziału w manifestacjach, a także niszczenia mienia publicznego. Jak informowaliśmy wczoraj, zatrzymany twierdzi, iż w miejscu, w którym go zatrzymano, znalazł się przypadkiem.

W Atenach studenci zaatakowali wczoraj ponad 20 komisariatów. Ranny został przypadkowy przechodzień. Trwały też starcia z policją w Salonikach, Patras i Joaninie.

Tymczasem włoscy anarchiści, solidaryzując się z greckimi, doprowadzili do zamieszek w Rzymie. Do demonstracji przeciw greckiemu rządowi wezwali komuniści. Na apel odpowiedziało ok. 500 anarchistów, którzy stawili się przed ambasadą Grecji uzbrojeni w pałki i łańcuchy. Zaatakowali i pobili czterech strażników miejskich. Tłukli szyby wystaw sklepowych, prywatnych mieszkań, poczty, kilku banków.

Do podobnych zamieszek doszło też w Hiszpanii i Danii, gdzie młodzi ludzie atakowali sklepy i banki oraz rzucali butelkami w policję, oraz we Francji, gdzie przed greckim konsulatem podpalono kilka samochodów. [/ramka]

Studenci ze strachem myślą o przyszłości. Bezrobocie nie spada poniżej 7 procent, co piąty Grek żyje poniżej granicy ubóstwa. To nie wróży młodym łatwego życia. – Wszyscy zawiedli nasze dzieci – mówił dziekan Uniwersytetu Ateńskiego Christos Kittas, rezygnując ze stanowiska.

– Rząd chce odebrać nam darmowe akademiki i książki. Skrócić czas studiów, zrównać prawa publicznych i prywatnych uczelni – wylicza Maria, studentka drugiego roku Uniwersytetu w Rodos. – Nie należę do żadnej partii, ale akurat w tej sprawie zgadzam się z komunistami – dodaje. Nie zgadza się jednak na przemoc. – Jestem z Aten, mieszkam w dzielnicy, w której zabili tego 15-latka. Mam brata w jego wieku, bałam się, że to on. To nie najlepsza okolica, często dochodzi tam do starć anarchistów z policją. Boję się, by mój brat nie poszedł z kolegami protestować – mówi.

Pozostało 83% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019