Otwarcia muzeum dokonała Lucia Hiriart, wdowa po zmarłym dwa lata temu w wieku 91 lat generale. Zajmuje ono cztery salki w siedzibie Fundacji Pinocheta utworzonej w 1995 r. w Santiago przez dawnych współpracowników dowódcy, który sprawował władzę w Chile w latach 1973 – 1990. Od poniedziałku muzeum można zwiedzać.

Jest tam gabinet, w którym Augusto Pinochet przesiadywał, gdy przeszedł w stan spoczynku. Na biurku niczego nie ruszono od jego śmierci. Można obejrzeć mundury, odznaczenia, szable i szpadę generała, prywatne i oficjalne zdjęcia, imponującą kolekcję ołowianych żołnierzyków i innych militarnych miniaturek oraz prezenty, które Pinochet dostawał od innych przywódców, m.in. od amerykańskich prezydentów Richarda Nixona i Ronalda Reagana.

Muzeum sfinansowano z datków sympatyków generała. Ponieważ organizatorzy boją się wandali, zwiedza się je wyłącznie grupowo i w towarzystwie przewodnika. Upłynie kilka tygodni, nim pamiątki obejrzą wszyscy chętni, którzy już się zgłosili do fundacji.

– To sposób na oddanie – krok po kroku – sprawiedliwości temu, kim był i co zrobił – mówiła podczas inauguracji cytowana przez chilijskie media Lucia Hiriart. – Chcemy, by Chilijczycy mogli poznać Pinocheta – człowieka, generała, prezydenta – wtórował jej szef fundacji, generał w stanie spoczynku Luis Cortes Villa. Ale dla socjalistycznego senatora Jaime Naranjo jest to „muzeum horroru”.

Za rządów Pinocheta w Chile zginęło lub zaginęło 3000 jego politycznych przeciwników. Tysiące opuściły kraj. Generał, który – według części rodaków oszczędził Chile losu Kuby – był oskarżany o zbrodnie przeciw ludzkości, ale nigdy nie stanął przed sądem.