– Surrealistyczna wizja połączenia czegoś, czego połączyć się nie da – tak artysta Leszek Hirszenberg opisuje swoje dzieło. Zakonnicy są upozowani jak żołnierze zwycięskiej armii na japońskiej wyspie w1945 roku, tylko zamiast flagi USA na maszcie powiewa flaga symbolizująca ruch gejowski.
Hirszenberg jest jednym z 27 artystów, których poproszone o stworzenie dzieła symbolizujące stereotypowe wyobrażenie ich kraju. Pomysłodawcą całego projektu jest czeski artysta David Czerny. W Brukseli rozpoczęła się instalacja wystawy zorganizowanej przez Czechów, jako kierujących obecnie UE. Każdy kraj ma prawo w budynku Rady UE umieścić na czas trwania swojego przewodnictwa ekspozycję.
Do tej pory jednak wystawy miały raczej charakter ozdobny, Czesi jako pierwsi chcą zmusić do myślenia i decydują się na wystawę kontrowersyjną. Dziś, mimo że nie wszystkie elementy były jeszcze gotowe, urzędnicy i dziennikarze zadzierali głowy do góry i głośno dyskutowali o wyobrażeniach poszczególnych krajów.
– Po co to wszystko? Mało jest problemów w Unii? Zaraz zaczną się protesty dyplomatyczne – taki dialog dwóch urzędniczek usłyszała „Rz”. Faktycznie bardziej wrażliwi dyplomaci mogą nie dać się przekonać argumentacji o artystycznym wymiarze wystawy i celowej kontrowersyjności. Slogan czeskiego przewodnictwa brzmi „Europa bez barier” i Czesi chcą uświadomić zwiedzającym, jak kierujemy się stereotypami w myśleniu o innych krajach UE. – Daliśmy artystom pełną swobodę, jako dowód na to, że nie ma dziś w Europie cenzury – komentował Aleksander Vondra, czeski wicepremier.
Bułgaria wyobrażona jest jako toaleta bez muszli klozetowej, którą dla precyzji opisano jako „turecka toaleta”. Hiszpania jest kawałkiem betonu, co potwierdza powszechne przekonanie, że kraj ten wydał unijne fundusze na drogi. Niemcy są siecią autostrad zapełnionych samochodami, a na konturze Francji powiewa napis „Greve”, czyli strajk. Holandia cała zalana wodą, znad której wystają tylko czubki minaretów – to kraj z największą w UE społecznością muzułmańską. Rumunia jest zamkiem Drakuli, a w przypadku Słowenii artysta zakpił ze stereotypu przeglądania się mieszkańców tego kraju w lustrze zagranicy. Napis brzmi: „Pierwsi turyści przybyli tutaj w 1213 roku” i, jak twierdzi autor, zapis z tej wizyty spoczywa w słoweńskich archiwach.