60-letni Farhad Hakimzadeh przez prawie osiem lat wycinał strony ze starych kronik podróżniczych. Grasował w dwóch najważniejszych bibliotekach Zjednoczonego Królestwa — Bibliotece Brytyjskiej i Bibliotece Oksfordzkiej. Upodobał sobie bezcenne XVI-wieczne druki, których tematyka dotyczyła głównie Bliskiego Wschodu.

Hakimzadeh, który jest dyrektorem Iranian Heritage Foundation i autorem wielu książek, przychodził do bibliotek zaopatrzony w chirurgiczny skalpel. Następnie wynosił starodruki poza zasięg kamer, gdzie wycinał potrzebne strony. Następnie wynosił je na zewnątrz, aby dołączyć do swojej kolekcji. Podobno jednego z czterech najbogatszych zbiorów książek dotyczących tej tematyki.

Tylko pracownicy Biblioteki Brytyjskiej, którzy odkryli ślady zniszczeń dopiero w 2006 roku, szacują swoje straty na 300 tysięcy funtów. Tylko jedna z map wyciętych przez niego z książek warta jest 30 tysięcy funtów. Hakimzadeha do kradzieży wcale nie zmusiła trudna sytuacja finansowa. Wprost przeciwnie. Jest bardzo zamożny. Oprócz pracy naukowej trudnił się również biznesem. Natychmiast po odkryciu procederu policja przeszukała jego wartą około sześć milionów funtów posiadłość w Knightsbridge. — Odzyskaliśmy część skradzionych stron. Większość z nich prawdopodobnie jednak przepadła — powiedział, cytowany przez BBC, inspektor Dave Cobb z londyńskiej policji.

Co jednak kierowało powszechnie szanowanym historykiem? Jak stwierdził sędzia Peter Ader, motywem kradzieży mogła być jego... głęboka miłość do książek. Miłość, która z czasem zamieniła się w obłąkanie. — Oczywiście jestem wściekły. Ktoś, kto jest wyjątkowo bogaty, zniszczył wspólne dobro, na które pracowały całe pokolenia — powiedział szef Biblioteki Brytyjskiej dr Kristian Jensen.

Podobno „miłość” Hakimzadeha do książek była tak wielka, że podczas własnej nocy poślubnej, uciekł z łóżka, aby zająć się swoimi starodrukami. Teraz jednak będzie musiał od swojej kolekcji nieco odpocząć. Brytyjski sąd skazał go na dwa lata więzienia. Przedterminowe zwolnienie może jednak zostać rozpatrzone już po roku odsiadki.