Już raz to zrobili w 1585 roku. Skalda została zablokowana na ponad 200 lat, co przyczyniło się do gospodarczego upadku Antwerpii. Jeszcze raz Holendrzy zaszkodzili flamandzkiemu portowi już po powstaniu państwa belgijskiego, w XIX wieku, wprowadzając opłaty za żeglugę na Skaldzie. Cały XX wiek to już historia belgijsko- holenderskich traktatów, które regulowały kwestię pogłębiania ujścia Skaldy. Ostatni, zawarty w roku 2005, zobowiązywał Holendrów do udrażniania zachodniego ujścia rzeki, leżącego na terenie Holandii.
Wiadomo już jednak, że termin 2010 roku nie zostanie dotrzymany i największe statki, o wyporności powyżej 14 tys. ton, dalej będą musiały oczekiwać z wejściem do belgijskiego portu aż nadejdzie przypływ. „Dla portu w Antwerpii każdy rok zwłoki to straty sięgające 70 mln euro, a w perspektywie zagrożenie 180 tysięcy miejsc pracy. Prace po stronie holenderskiej miały się zakończyć jeszcze w tym roku. Do tej pory nie zrobiono nic” – pisze w opinii przesłanej „Rz” szef rady nadzorczej portu Marc Van Peel.
Formalnie Holendrzy wstrzymali prace wskutek protestu ekologów. Sprawę rozpatruje teraz Rada Państwa, która powinna wydać decyzję w listopadzie. Ale Belgowie uważają, że rząd w Hadze celowo podejmował działania łatwe do oprotestowania przez ekologów. Za wszystkim ma stać lobby rotterdamskie, które ma nadzieję, że statki niemieszczące się w przejściu do portu antwerpskiego będą zawijać do Rotterdamu. Van Peel przekonuje, że na poprawie sytuacji w Antwerpii zyskają też Holendrzy. Pozycji Rotterdamu, największego portu w Europie, nic nie zagrozi. A upadek Antwerpii spowodowałby natężenie i tak zatrważająco dużego ruchu ciężarówek z Rotterdamu w stronę Belgii.
Spór sięgnął poziomu politycznego. Szef belgijskiego MSZ pojechał z interwencją do Hagi. Premier Jan Peter Balkenende obiecał, że Holandia wypełni postanowienia traktatu. Ale nie uspokoiło to władz antwerpskiego portu. Niektórzy politycy nawołują do protestów obywatelskich, np. bojkotu holenderskich małż i ostryg, których aż 60 proc. idzie na rynek belgijski. I przekonują, że Belgia może w odwecie nałożyć opłaty tranzytowe na holenderskie tiry, zablokować rozbudowę superszybkiej kolei z Paryża do Amsterdamu i zrezygnować ze wspólnych planów zorganizowania piłkarskich mistrzostw świata.