Schronił się w Ambasadzie Brazylii i stamtąd wezwał swych przeciwników do dialogu. Tysiące jego zwolenników, którzy od rana pikietowali przed ambasadą, starli się z siłami bezpieczeństwa. W kierunku policji poleciały kamienie i butelki. Funkcjonariusze użyli pałek i gazu łzawiącego, by rozpędzić tłum. 20 osób zostało rannych. Wojsko otoczyło ambasadę kordonem bezpieczeństwa. Stany Zjednoczone zaapelowały o spokój i poszanowanie nienaruszalności brazylijskiej placówki. Szef tymczasowego rządu Roberto Micheletti wezwał Brazylię do tego, by udzieliła Zelayi azylu lub wydała go w ręce władz.