W miasteczku liczącym 1700 mieszkańców Romów jest więcej niż Słowaków. Do romskiej narodowości przyznaje się 1120 osób. Ale warunki życia obu społeczeństw dzieli przepaść. Romowie mieszkają w rozpadających się chatach bez kanalizacji, na skraju miasteczka. Nie ma tam poczty, lekarza i szkoły.
– Zatwierdziliśmy budowę muru na wniosek samorządu. To było piekło. Strach przed Romami był tak duży, że pod petycją podpisali się niemal wszyscy – usprawiedliwia się starosta Ciril Revak.
Słowacy z Ostrovan nie kryją gniewu. Bezrobotni Cyganie okradają ich domy, wyrywają warzywa, zrywają owoce z przydomowych ogródków. – Kradną dosłownie wszystko. Wycieraczki, kury, suszące się ubrania. Chcieliśmy się odgrodzić sami. Postawiliśmy płot z siatki, ale Romowie ukradli go w ciągu jednej nocy. Nawet słupki zabrali – mówią mieszkańcy Ostrovan. – Ten nowy, betonowy jest lepszy, bo romskie dzieci nie przejdą.
– Mur nie rozwiąże konfliktów w Ostrovanach – ostrzega pełnomocnik rządu do spraw romskich Tomasz Galbavy. Konflikty i starcia wybuchają niemal co miesiąc. Niedawno grupa Romów zamordowała sprzedawczynię ze sklepu spożywczego. Z kolei Słowacy pobili do nieprzytomności dwóch Cyganów, którzy ukradli telewizor z miejskiej świetlicy.
Mieszkańcy Ostrovan od dawna zwracali się do władz o pomoc, ale zamiast rządu na ich apele odpowiadali ekstremiści. Przedstawiciele skrajnej prawicy zorganizowali w Ostrovanach demonstrację. Interweniowała policja, a przestraszeni Romowie zabarykadowali się w swoich domach.