„Mam nadzieję, że za pana prezydentury Ukraina będzie krajem stabilnym i silnym, który ma niezawodnych przyjaciół, takich, którzy siedzą przy tym stole” – mówił prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Miał na myśli siebie oraz przywódców Białorusi, Kazachstanu, Armenii i Azerbejdżanu, którzy przyjechali na Krym na zaproszenie jubilata Wiktora Janukowycza.
Sobotnie spotkanie w pałacu Potockich w Liwadii odbywało się w miłej atmosferze. Politycy rozmawiali o współpracy gospodarczej i przyszłości Krymu, wiedząc, że wieczorem, w rezydencji Zaria (Zorza), czeka ich wystawne przyjęcie z okazji 60. rocznicy urodzin Janukowycza. Miedwiediew próbował nawet żartować.
„Powód naszego spotkania nie jest aż tak dramatyczny, jak u naszych poprzedników, którzy zebrali się w tej sali w 1945 roku” – powiedział. Chodziło mu o konferencję jałtańską z udziałem przywódcy ZSRR Józefa Stalina, premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla i prezydenta USA Franklina Roosevelta.
Eksperci zauważyli, że to właśnie Miedwiediew najczęściej zabierał głos podczas nieformalnego szczytu, co oznaczało, że Rosja „wczuła się” w rolę gospodarza.
– Uczczenie urodzin Janukowycza takim politycznym spotkaniem ma swoją symbolikę. Prezydent Ukrainy czuje się jak ryba w wodzie w towarzystwie liderów państw postsowieckich, znacznie mniej komfortowo w gronie Hermana Van Rompuya, Donalda Tuska czy Angeli Merkel – powiedział „Rz” kijowski politolog Wadym Karasiow. Janukowycz obchodził urodziny w piątek 9 lipca. Życzenia, kwiaty i prezenty zbierał od samego rana. Gratulacje składali mu zarówno najbliżsi współpracownicy, jak i zagorzali przeciwnicy. Rywalka Janukowycza w wyborach prezydenckich Julia Tymoszenko napisała do niego: „Życzę, by zdobył pan zaufanie Ukrainy i został prawdziwym prezydentem, który broniłby interesów obywateli, a nie pluł na nich”.