Do incydentu doszło kilka dni temu. Furmaniuk siedział ze znajomymi przed domem, gdy zaczepili ich jacyś obcy ludzie. Doszło do szarpaniny. Napastnicy odgrażali się, że mają znajomych milicjantów. I rzeczywiście po chwili pojawiła się milicja. Od razu rzuciła się na dziennikarza i jego kolegów.
– Zawieźli nas na komendę dzielnicy Kalinińska i tam jeszcze raz mnie zbili. Myślę, że chcieli zademonstrować swoją siłę – opowiadał. Dziennikarz, autor artykułu „Donieckiej mafii już nie ma. De jure...“, nie potrafi powiedzieć, czy to jego teksty wywołały agresję milicjantów.
Ci ostatni twierdzą, że wcale Furmaniuka nie atakowali, musieli jednak użyć siły w celu przerwania bójki.
– Od kilku miesięcy obserwujemy na Ukrainie niepokojącą tendencję do utrudniania przez władze pracy dziennikarzom. Coraz częściej też słychać o problemach dziennikarzy z milicjantami – powiedziała „Rz“ Switłana Kononczuk z kijowskiego Ukraińskiego Centrum Niezależnych Badań Politycznych.
– Zresztą milicja ostatnio w ogóle urosła w siłę i zachowuje się o wiele bardziej arogancko niż kiedykolwiek wcześniej. Sprawia czasem wrażenie, jakby nie tyle chroniła prawo, ile wykonywała czyjeś zamówienie – dodała nasza rozmówczyni.