Wyborcy w Republice Serbskiej i w drugim podmiocie państwa, federacji Chorwatów i Bośniaków, wrzucali wczoraj do urn aż cztery karty. Wszyscy wybierali posłów do dwóch parlamentów (ogólnokrajowego i „podmiotowego”) oraz „kolektywną głowę państwa”, czyli członków Prezydium BiH. Wyborcy w Republice Serbskiej głosowali również na prezydenta RS, a elektorat w FBiH wybierał władze kantonu.Frekwencja wyniosła ok. 55 procent.
W Bośni od kilku lat utrzymuje się pat polityczny: wzajemna nieufność serbskich i bośniackich elit spowodowała, że praktycznie wstrzymana została działalność parlamentu. Brak ustaw uniemożliwia m.in. postęp w pracach nad akcesją do Unii Europejskiej.
Politycy UE i USA wyrażali nadzieję, że wybory doprowadzą do zmian w bośniackim krajobrazie politycznym. Sondaże nie pozostawiają jednak wątpliwości, że szanse na zwycięstwo mają politycy broniący interesów jednego z trzech „narodów konstytucyjnych” BiH. Jeśli tak się stanie, do przełamania obecnego zastoju niezdolny będzie ani nowy parlament, ani trzyosobowe Prezydium BiH, w którym najpewniej zasiądą ci sami politycy, co w minionej kadencji: Bośniak Haris Silajdżić, Chorwat Żeljko Komszić i Serb Nebojsza Radmanović.