W piątek prezydent Francji gościł w Watykanie na prywatnej audiencji u papieża Benedykta XVI. Głównym tematem rozmów była masowa deportacja Romów z Francji. Zaostrzenie polityki imigracyjnej przez Paryż i wydalenie od lipca ponad tysiąca Romów spotkały się z ostrą krytyką Watykanu, katolickich organizacji charytatywnych i duchownych. Benedykt XVI w sierpniu wezwał do poszanowania „uprawnionej różnorodności ludzi”.
To sprawiło, że praktykujący katolicy, którzy dotychczas popierali prezydenta Francji, odsunęli się od Sarkozy’ego. W 2007 roku, na początku jego prezydentury, aż 71 procent praktykujących katolików (15 procent elektoratu) deklarowało, że oddałoby na niego głos. Według najnowszych sondaży obecnie uczyniłoby to zaledwie 50 procent.
– To za mało w kraju, w którym wygrywa się wybory prezydenckie przewagą kilku procent głosów – mówi „Rz” francuski publicysta Bernard Lecomte, biograf Jana Pawła II i Benedykta XVI. Wizyta u papieża miała pomóc Sarkozy’emu w przekonaniu katolików, że wciąż mogą mu ufać. Po audiencji Sarkozy był w dobrym nastroju.
– Benedykt XVI wciąż darzy go uznaniem, mimo licznych gaf. W końcu to on, jako pierwszy prezydent Francji, podkreślił szczególną rolę katolicyzmu w dziejach kraju, który jest dziś kolebką laicyzmu – podkreśla Lecomte.
Audiencja u papieża to niejedyny sposób, w jaki Sarkozy usiłuje zdobyć serca i głosy katolików. 30 września w bazylice św. Marii Magdaleny w Vezelay wraz z kardynałami i biskupami z wielką pompą świętował „dziedzictwo chrześcijańskie Francji”. Dzień później wyświetlił w Pałacu Elizejskim film „Des hommes et des dieux” o zabójstwie siedmiu mnichów francuskich przez islamistów w klasztorze Tibhirine w Algierii w 1996 roku.