[i]Piotr Jendroszczyk z Berlina[/i]
„Jest nadzieją Niemców”, „Przyszły kanclerz”, „Baron o nienagannych manierach ” — w taki sposób niemieckie media charakteryzują ministra obrony Karla - Theodora zu Guttenberga. Nieznany jeszcze kilkanaście miesięcy temu 38-letni polityk z Bawarii stał się ulubieńcem niemal całego narodu. Sympatią darzy go niemal trzy czwarte Niemców a jedna czwarta jest zdania, że „KT”, jak poufale nazywają go znajomi, powinien zastąpić Angelę Merkel na stanowisku kanclerza.
Dlaczego? — Bo jest znany z konserwatywnych poglądów, mógłby podnieść notowania partii chadeckich CDU/CSU przyciągając młodzież i co nie mniej ważne, elektorat kobiecy — tłumaczył ostatnio konserwatywny „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) spekulując, że zbliża się „koniec ery Angeli Merkel”. Zu Guttenberg wywodzi się jednak z bawarskiej CSU, siostrzanego ugrupowania CDU, którego przywódcy nigdy nie udało się zdobyć urzędu kanclerskiego.
— Czas to zmienić — udowadniają konserwatyści z partii Merkel. Zu Guttenberg ma już poparcie Junge Union, młodzieżowej przybudówki CDU, która zaprosiła go niedawno na wygłoszenie przemówienia w centrali partyjnej w Berlinie w przeddzień 20. rocznicy zjednoczenia Niemiec.
— Niewłaściwy czas i miejsce — żartował minister, którego przemówienie wydrukował następnie w całości FAZ. Rzecz bez precedensu. Minister pojawił się także natychmiast na stronie tytułowej „Spiegla” w towarzystwie żony Stephanie, a obszerny artykuł na jego temat nosił tytuł: „Król obywateli”.