Przyprawianie rogów staje się powoli narodowym sportem Włoch, nieuchronnie pociągającym za sobą różne konsekwencje prawne. Dlatego trzy lata temu w Rzymie powstał drugi na świecie (po USA) Związek Adwokatów-Matrymonialistów.
Z inicjatywy związku już w przyszłym roku studiujący we Włoszech prawo będą mogli się specjalizować w delikatnej małżeńskiej materii – poinformował „Rz” przewodniczący Gian Ettore Gassani. – Potrzeby są palące i stale rosną – tłumaczy.
Potwierdzać to mają opublikowane właśnie wyniki zleconych przez związek szczegółowych badań nad coraz częstszym zjawiskiem zdrady małżeńskiej. 55 proc. włoskich mężów i 45 proc. żon przyznaje się do zdrady.
W 70 proc. chodzi o przelotne, często jednorazowe przygody, ale aż w 30 proc. przygody przemieniają się w trwały związek prowadzący do rozwodu. Aż połowa zdrad wykrytych przez współmałżonka pociąga za sobą konsekwencje prawne (decyzja o rozdzielności majątku, separacja, rozwód itp.). A wykrywalność, podobnie jak samo zjawisko, też rośnie dzięki rewolucji technologicznej. – Telefon komórkowy tylko pozornie skrócił smycz zdrajców. Dziś 50 proc. wykrytych zdrad to efekt prozaicznej kontroli komórki małżonka. 20 proc. niewiernych wpada, bo pozostawia ślady w poczcie elektronicznej domowego komputera – wylicza Gassani.
Ale nie chodzi tylko o brak przezorności. Również o brak zaufania. Dalszych 20 proc. pada ofiarą ukrytych kamer albo nielegalnego, choć coraz bardziej popularnego oprogramowania, które pozwala na bezpośredni podsłuch komórki partnera i podgląd e-maili z oddali. Pozostałe 10 proc. wpadek to efekt pracy prywatnych detektywów i donosów tzw. życzliwych.