W państwie żydowskim Bogoticz jest określany jako „pierwszy neonazista w Izraelu”. Przybył do tego kraju wraz z falą żydowskich imigrantów z Rosji, którym władze izraelskie otworzyły szeroko drzwi na początku lat 90. Mieszkał z matką w Tel Awiwie.
W 2005 r. zafascynowany nazizmem utworzył w sercu Izraela grupę o nazwie Patrol 36, do której przystąpiło siedmiu innych imigrantów z Rosji w wieku 16 – 21 lat. Gang polował nocami na „obcych rasowo”, atakując ciemnoskórych, cudzoziemskich robotników, homoseksualistów, narkomanów, bezdomnych. Jego członkowie malowali też swastyki na synagogach.
Nazistowskie ataki w Tel Awiwie wprowadziły w konsternację policję, która przez długie miesiące nie mogła wpaść na trop sprawców. Nikomu nie przyszło do głowy, że szefem grupy może być izraelski żołnierz. Bogoticz służył bowiem wówczas w armii na okupowanych terytoriach palestyńskich. Bywało, że dzień spędzał w koszarach lub na patrolu, a wieczorem wracał do Tel Awiwu, gdzie przeobrażał się w hitlerowskiego bojówkarza.
W 2007 roku policja zaczęła deptać po piętach członkom Patrolu 36. Bogoticz zorientował się, że grozi mu wpadka. 18 lipca policja wzięła go na przesłuchanie, ale został zwolniony. Następnego dnia uciekł z Izraela na pokładzie samolotu do Aten. Wszystkich pozostałych członków grupy aresztowano.
Były lider izraelskich nazistów wrócił do Rosji. Zamieszkał w Moskwie i podjął studia na wydziale prawa. W marcu 2008 roku udzielił wywiadu dziennikarzom śledczego programu rosyjskiej telewizji „Fakt”. Mówił, że jest pewien, iż władze Rosji nie wydadzą go Izraelowi. Zgodnie z rosyjskim prawem obywatele, którzy popełnili przestępstwa za granicą, nie podlegają bowiem ekstradycji. Wypowiadając się dla „Faktu”, Bogoticz kpił też z izraelskiej policji, której uciekł sprzed nosa.