Iryna Chalip jest białoruską dziennikarką, żoną Andreja Sannikaua, rywala prezydenta Aleksandra Łukaszenki w ostatnich wyborach. Podobnie jak mężowi grozi jej od 5 do 15 lat więzienia. Podczas gdy rodzice siedzą za kratkami, ich trzyletnim synkiem Daniłem opiekują się dziadkowie Lucyna i Uładzimir Chalip.
Pani Lucyna ma prawie 75 lat, ale komisja lekarska na szczęście uznała, że stan zdrowia pozwala jej opiekować się wnukiem. Te badania to część procedury przyznania prawa do opieki, o które pani Lucyna wystąpiła 24 grudnia. Wtedy – zaledwie kilka dni po wyborach prezydenckich i aresztowaniu przywódców białoruskiej opozycji – na zlecenie KGB Daniłem zainteresowała się opieka społeczna.
Urzędnicy przyszli do przedszkola i oznajmili, że zajmą się chłopcem. – Zadzwonili do mnie z przedszkola, gdy z mężem nieśliśmy paczkę do aresztu KGB – wspomina pani Lucyna. Rozmawiamy w domowym gabinecie Andreja Sannikaua. Pani Lucyna mieszka teraz w domu córki i zięcia, opiekując się Dańką.
Danił powinien już spać, ale co i rusz zagląda do gabinetu taty. Za pierwszym razem powiedział, że „chce siusiu”, za drugim prosił, żeby babcia przyniosła mu do łóżeczka samochodziki, a za trzecim pochwalił się, że sam włączył podgrzewanie podłogi w łazience. – Rozpieszczam go, ale cóż mogę zrobić? Tak mi szkoda tego nieszczęsnego dziecka – mówi pani Lucyna. I opowiada, że jej mąż Uładzimir tak się przejął aresztowaniem córki, że dostał wylewu.
[srodtytul]Jazzman z II RP[/srodtytul]