Prezydent Rosji otrzymał list od bliskich białoruskich opozycjonistów więzionych przez KGB. W czwartek list został wręczony rosyjskiemu ambasadorowi w Mińsku. W piątek, jak poinformowała rosyjska ambasada, trafił na Kreml.
[srodtytul]Nadzieja w Rosji[/srodtytul]
„Nasze serca zostały pokrzepione, a nasze nadzieje wzmocnione Pana słowami, że nie zamierza Pan zamykać oczu na łamanie praw człowieka na Białorusi”– piszą bliscy więzionych liderów opozycji. Apelują do Miedwiediewa jako do „męża i ojca, by usłyszał krzyk płynący z samego serca”. „Prosimy Pana o uczynienie wszystkiego, co w Pana mocy, by przemówić do rozumu władzom Białorusi, które uruchomiły falę represji i łamią życie tysiącom Białorusinów” – błagają żony i matki więźniów politycznych, zapewniając o niewinności ich bliskich oskarżonych o organizowanie zamieszek podczas protestów przeciwko sfałszowanym, zdaniem opozycji, grudniowym wyborom.
Reakcja Miedwiediewa na razie nie jest znana. Milana Michalewicz, jedna z sygnatariuszek listu i żona więzionego rywala Aleksandra Łukaszenki w wyborach Alesia Michalewicza, podkreśla w rozmowie z „Rz”, że ona i jej koleżanki napisały go w nadziei na wywołanie zwykłego ludzkiego współczucia.
– Wcześniej apelowałyśmy do władz Unii Europejskiej oraz do Stanów Zjednoczonych – przypomina pani Milana.