W szkole św. Patryka uczniowie tradycyjnie noszą mundurki. Tego dnia mieli mieć na nich przypięte czerwone wstążki z napisem „Life" („Życie"). Ale grupa uczniów przypięła sobie wstążki zielone z napisem „Choice" („Wybór") oznaczającym zgodę na aborcję. Kazano im pójść do domów.
– Szanuję wiarę katolicką i szanuję wszystkie wartości uznawane w tej szkole – mówiła 15–letnia Alexandria Szeglet, uczennica dziesiątej klasy, jedna z tych, które nosiły zielone wstążki. – Jednak chciałam zademonstrować moje przekonania niezależnie od tego, czy są katolickie czy nie – dodała.
Alexandrię wezwano do dyrekcji, gdzie kazano jej zdjąć wstążkę. Zgodnie ze szkolnymi przepisami uczniowie nie mogą bowiem dowolnie ozdabiać swoich mundurków. Ponieważ się nie zgodziła, kazano jej pójść do domu. W jej ślady poszło kilkunastu innych uczniów. Kilku zostało zawieszonych w prawach ucznia na dwa dni, bo zachowywali się arogancko wobec nauczycieli.
– Co do meritum sprawy, stanowisko popierające prawo do życia (nienarodzonych – red.) jest zgodne z postawą katolicką. Zachowanie popierające aborcję jest niewłaściwe w szkole katolickiej – podkreślił dyrektor ds. edukacji w zarządzie szkół katolickich Thunder Bay John de Faveri. Jednak stanowczo twierdzi, że uczniów nie ukarano za poglądy.
Incydent ten wywołał wiele dyskusji w kanadyjskich mediach. Jak podkreślił dziennik „The Globe and Mail", szkoły katolickie mają coraz więcej problemów z utrzymaniem swej tożsamości. Wynika to stąd, że są finansowane z budżetu samorządowego – a wielu ich uczniów wcale nie jest katolikami. Na jednym z przedmieść Edmonton, gdzie dostępna jest tylko szkoła katolicka, niektórzy rodzice domagają się np. stworzenia w niej klas niekatolickich.