Przywódca USA rozmawiał wczoraj w Białym Domu z prezydentem Izraela Szymonem Peresem. Obaj liderzy zgodzili się, że ostatnie rewolty w krajach islamskich to przełomowy moment w historii regionu. – Gdy w świecie arabskim wieje wiatr przemian, jeszcze ważniejsze niż kiedykolwiek jest znalezienie pokojowego rozwiązania sporu między Palestyńczykami i Izraelczykami – podkreślił prezydent Obama.
Szymon Peres zgodził się, że trzeba „zakończyć konflikt, który służy interesom naszych wrogów". Nie będzie to jednak łatwe. Zaledwie dzień przed spotkaniem w Białym Domu – gdy prezydent Szymon Peres przebywał już Waszyngtonie – Izrael ogłosił plan budowy nowych żydowskich osiedli w palestyńskiej części Jerozolimy. – Rozbudowa izraelskich osiedli jest nie tylko bezprawna. Działania Izraela są sprzeczne z wysiłkami mającymi doprowadzić do wznowienia bezpośrednich negocjacji – podkreślił jeszcze w poniedziałek przedstawiciel Białego Domu Tommy Vietor. Przeciw rozbudowie żydowskich osiedli zaprotestowała też ONZ.
Nie pierwszy raz izraelskie władze ogłosiły taką decyzję przy okazji spotkań z przywódcami USA. W marcu zeszłego roku o rozbudowie osiedli poinformowano akurat, gdy do Izraela przybył wiceprezydent Joe Biden, co Biały Dom uznał za „obrazę".
Promowane przez Baracka Obamę rozmowy pokojowe wstrzymano we wrześniu z powodu odwołania przez Izrael moratorium na budowę nowych osiedli na Zachodnim Brzegu i Jerozolimie. Jeszcze w grudniu Amerykanie próbowali skłonić izraelskie władze do zamrożenia rozbudowy osiedli i wznowienia negocjacji z Palestyńczykami. Teraz uwaga USA skupia się jednak głównie na Libii, Egipcie i kryzysie w stosunkach z Arabią Saudyjską.
– Izraelczycy i Palestyńczycy prawdopodobnie pierwszy raz w historii muszą polegać tylko na własnym rozumie – mówił Martin Indyk, doradca specjalnego wysłannika Białego Domu na Bliski Wschód George'a Mitchella.