Pierwszy raz w historii hiszpańskiej demokracji w dniu wyborów politycy zeszli na drugi plan. Pierwsze miejsce w medialnych relacjach zajęły tysiące protestujących, którzy od poniedziałku okupują centralne place hiszpańskich miast. Oburzeni, bo tak się nazwali, to studenci, emeryci, bezrobotni i pracujący. Osoby, za którymi nie stoi żadna opcja polityczna, za to – jak podkreślają – łączy brak perspektyw na przyszłość. W swoim manifeście domagają się m.in. walki z korupcją i zaostrzenia kar dla tych, którzy się jej dopuszczają, wyznaczenia najniższej, ale też najwyższej pensji, ujawnienia majątku przez polityków.
Według komentatorów te wybory były właśnie aktem protestu prawie 5 mln bezrobotnych. A także rzeszy urzędników państwowych, lekarzy oraz nauczycieli, którym zmniejszono płace i pogorszono warunki pracy. Emerytów, którzy mają zamrożone świadczenia, i młodzieży, której niemal połowa jest na liście bezrobotnych i która jest pierwszym pokoleniem od czasu wojny domowej żyjącym gorzej od rodziców.
Od soboty w Hiszpanii obowiązywała cisza wyborcza i Państwowa Komisja Wyborcza nakazała manifestującym zakończenie protestów. Ci jednak pozostali na placach. Ostatnią noc spędziło na nich ponad 60 tysięcy osób. Protestom towarzyszą festyny, a centra miast zamieniły się w kluby dyskusyjne. – Jestem pielęgniarką. To, co się dzieje w szpitalach, jest przerażające, po cichu zamykane są oddziały, pracujemy na coraz gorszym sprzęcie. Wielu pacjentów umiera, bo listy oczekujących na operacje są sztucznie przedłużane – mówiła „Rz" Marisa Villa, uczestniczka protestów.
Większość polityków poparła pikiety. Niektórzy – bez powodzenia – próbowali przemawiać na okupowanych placach. – Myślę, że to może być początek czegoś ważnego. Wielu żądań nie da się spełnić, bo są utopią, ale uważam, że politycy powinni wysłuchać protestujących – mówił Arcadi Oliver, ekonomista i przewodniczący chrześcijańskiej organizacji Sprawiedliwość i Pokój.
Jedno jest pewne: w wyborach samorządowych politycy mierzą się nie tylko ze swoimi adwersarzami, ale też z dobrze zorganizowanym tłumem niezadowolonych i zdesperowanych obywateli.