Andrzej Poczobut odwołał się od wyroku sądu pierwszej instancji, który uznał go za winnego zniesławienia białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenki w publikacjach prasowych i prywatnym blogu. – Zostałem pozbawiony prawa do skutecznej obrony, bo sąd odrzucił wszystkie moje wnioski, w tym wniosek o przesłuchanie świadków obrony – mówił Poczobut po wyjściu z sądu, ujawniając treść skargi kasacyjnej. Na rozprawę nie wpuszczono dziennikarzy ani działaczy Związku Polaków na Białorusi na czele z nieuznawaną przez Mińsk prezes Anżeliką Orechwo. Weszli dopiero na ogłoszenie wyroku, którego odczytanie zajęło sądowi tylko kilkanaście sekund. – Wyrok pozostawić bez zmian – ogłosił sędzia.
– Niespodzianki nie było – zauważył Poczobut po wyjściu z sali rozpraw. Wcześniej wyrażał nadzieję na pozytywny dla siebie werdykt w związku z tym, że na wolność wychodzą skazani po zeszłorocznych wyborach prezydenckich opozycjoniści.
– Odwilż polityczna na Białorusi najwyraźniej nie dotyczy dziennikarzy krytykujących Łukaszenkę – ocenił Poczobut, który jest korespondentem „Gazety Wyborczej".
– Zadowoliłby nas tylko wyrok uniewinniający – mówi „Rz" adwokat Poczobuta Aleksander Biryłau. Podkreślał, że „jeśli taka będzie wola klienta, pomoże mu zaskarżyć wyrok do Sądu Najwyższego, a potem do Komitetu ONZ ds. Praw Człowieka".
– To jedyna organizacja międzynarodowa przyjmująca skargi od białoruskich obywateli – powiedział Poczobut, potwierdzając zamiar odwołania się do ONZ.