Współpracownicy Julii Tymoszenko podjęli decyzję w tej sprawie po naradzie z szefami oddziałów regionalnych. – Będziemy protestować i żądać, by parlament zajął się dekryminalizacją czynu z artykułu, na podstawie którego jest prześladowana – powiedział poseł bloku Julii Tymoszenko Mykoła Tomenko. Pod sądem, w którym została skazana liderka opozycji, pozostanie miasteczko namiotowe z dyżurującymi deputowanymi jej frakcji.
– Apelujemy do rodaków, by stanęli w obronie nie tylko Tymoszenko, ale także innych uwięzionych działaczy opozycji. Jutro wyjdziemy na ulice Kijowa wraz z ludźmi niezadowolonymi z polityki władz – mówi „Rz" Andrij Pawłowski, deputowany Bloku Julii Tymoszenko. – Będziemy pikietować siedzibę parlamentu. W regionach nasi aktywiści będą protestować przy budynkach władz lokalnych – dodaje.
We wtorek Tymoszenko została skazana na siedem lat więzienia za podpisanie niekorzystnego kontraktu gazowego z Rosją, a władze Ukrainy znalazły się w ogniu krytyki.
Tamtejsze portale cytują zachodnią prasę, która pisze o „farsie i sterowanej demokracji w Kijowie". O losie Tymoszenko rozmawiał z senatorami USA w Waszyngtonie mistrz boksu wagi ciężkiej Witalij Kliczko.
Według dziennika „Kommiersant-Ukraina" planowana wizyta prezydenta Wiktora Janukowycza w Brukseli 20 października będzie „niewypałem". „Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Jose Manuel Barroso (przewodniczący Komisji Europejskiej) odmówi z nim spotkania" – pisała gazeta. Prognozowała, że rozmowy może odwołać także szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton, która po skazaniu Tymoszenko uznała, że „wymiar sprawiedliwości na Ukrainie jest upolityczniony". Według „Kommiersanta" „Komisja Europejska może, nie uprzedzając o tym Kijowa, wstrzymać toczące się obecnie negocjacje nad umową stowarzyszeniową".