Większość konserwatywnych kandydatów na prezydenta – którzy w weekend starli się w debacie poświęconej polityce zagranicznej – uważa, że Barack Obama jest zbyt miękki wobec wrogów Ameryki, w tym Iranu. Były przewodniczący Izby Reprezentantów Newt Gingrich, który ostatnio w sondażach znacznie zyskał na popularności, stwierdził, że gdyby wszystkie inne sposoby zatrzymania irańskiego programu atomowego zawiodły, to „trzeba poczynić niezbędne kroki", aby powstrzymać reżim w Teheranie od zdobycia broni nuklearnej. Jego zdaniem w grę wchodziłyby m.in. potajemne akcje likwidacji irańskich naukowców lub operacje, których celem byłoby obalenie irańskiego reżimu.

Jeśli wybierzecie Mitta Romneya, Iran nie będzie miał broni nuklearnej – oświadczył z kolei sam Romney, podkreślając, że jeśli wszystko inne zawiedzie, „to oczywiście trzeba podjąć akcję militarną". Rick Perry, Michele Bachmann, Rick Santorum i Herman Cain również stwierdzili, że poparliby atak na Iran, jeżeli byłby on konieczny do powstrzymania atomowych ambicji Teheranu. Zdaniem Caina najskuteczniejszym sposobem powstrzymania Iranu byłyby jednak sankcje gospodarcze połączone ze wzmożonym wsparciem dla opozycji, która mogłaby dokonać przewrotu w tym kraju.

Stanowczo przeciwko zbrojnej operacji opowiedział się jedynie Ron Paul, zauważając, że to właśnie tego typu „wojenna propaganda" sprawiła, iż USA zaangażowały się w kosztowną operację w Iraku.

Ważnym punktem debaty były też zapowiedzi Newta Gingricha i Ricka Perry'ego radykalnego przykręcenia kurka z pieniędzmi dla innych państw, w tym dla Pakistanu. Kategorycznie sprzeciwił się temu Rick Santorum. – Pakistan jest mocarstwem nuklearnym. Nie możemy się wahać, czy to nasz przyjaciel. On musi być naszym przyjacielem – podkreślił.

Korespondencja z Waszyngtonu