Wielki wiec rosyjskiej opozycji

– Widzę tu Moskwę, jakiej nie widziałem od 20 lat, i szczerze mówiąc, nie myślałem, że ją znów zobaczę – powiedział, otwierając sobotni wiec, światowej sławy pisarz Borys Akunin.

Aktualizacja: 12.12.2011 02:33 Publikacja: 11.12.2011 22:40

Wielki wiec rosyjskiej opozycji

Foto: AFP

Porzucił pracę nad nowym tomem przygód detektywa Fandorina i przyleciał z Francji tylko po to, żeby wziąć udział w manifestacji.

Porównania do rosyjskiego sierpnia 1991 roku są powszechne. Spora część czterdziestolatków, którzy w sobotę dołączyli do wiecu na Placu Błotnym, to ludzie, którzy 20 lat temu stali przed Białym Domem. Bronili siedziby rządu Jelcyna przed atakiem usiłujących przywrócić radzieckie porządki puczystów.

Młodzież, która absolutnie dominowała w poniedziałkowych i wtorkowych demonstracjach, teraz też jest bardzo widoczna, ale nie jest już samotna. Teraz przedział wieku ogromnej większości demonstrantów można określić jako dziewiętnaście –  czterdzieści parę lat.

Gdy jeszcze przed rozpoczęciem wiecu, w padającym od czasu do czasu śniegu szliśmy z placu Rewolucji (gdzie demonstracja miała pierwotnie się rozpocząć) na Wyspę Błotną (gdzie została przeniesiona na żądanie władz w zamian za zgodę na zwiększenie jej liczebności do 30 tysięcy), nic jeszcze nie wskazywało na frekwencyjny sukces. Spod pomnika Karola Marksa, gdzie tradycyjnie kończą się pierwszomajowe demonstracje komunistów Ziuganowa, w stronę placu Błotnego wyruszały niewielkie grupki. Wyruszały bardzo okrężną trasą, wytyczoną przez władze w taki sposób, aby wiodła jak najdalej od Kremla...

Rządzący demonstrowali siłę. Cała ta kilkukilometrowa trasa odgrodzona była nieprzerwanym szpalerem funkcjonariuszy OMON i żołnierzy wojsk wewnętrznych. Zaczynam uczyć się ich odróżniać, tak jak niegdyś w stanie wojennym moje pokolenie uczyło się odróżniać zomowców od żołnierzy. Wtedy ważny był kolor butów i odcień mundurów, tutaj rodzaj hełmu (policjanci mają „antydemonstracyjne", z przyłbicami, żołnierze – zwykłe bojowe, w bardzo amerykańskim kształcie).

Na MKADzie (moskiewskiej obwodnicy) nocą widziano transportery opancerzone, ale tutaj, w centrum stolicy, ich nie ma. Natomiast pobocza ulic są w niemal całym śródmieściu pełne milicyjnych i wojskowych ciężarówek, czekających w pogotowiu więźniarek i tzw. awtozaków (specjalnych autobusików z firankami, służących do tymczasowego przetrzymywania zatrzymanych).

Idziemy, rozglądając się wokół. Patrzymy nie tylko na umundurowany szpaler. Pewien deputowany do Dumy z putinowskiej Jednej Rosji napisał w nocy w blogu, że już przeliczył amunicję. „Mam 30 pocisków, jutro zabiorę ze sobą 30 liberałów" – napisał przedstawiciel władzy ustawodawczej.

Ale pan poseł z pistoletem nie pojawia się, natomiast my po 40-minutowym marszu docieramy na Wyspę. To bardzo blisko Kremla, tylko że przez rzekę... Władze lubią sytuować na Błotnej demonstracje swoich przeciwników. Daje to demonstrantom pewien rodzaj satysfakcji (jednak blisko Kremla), a rządzącym poczucie bezpieczeństwa (woda). Poza tym plac Czerwony jest tu traktowany jako sacrosanctum, tam nie pozwala się demonstrować nikomu. A na przyległym placu Maneżowym – tylko zaufanym zwolennikom rządu.

Przez obsadzone milicjantami bramki pirotechniczne wchodzimy na wydzieloną dla wiecu część wyspy. Przepycham się w stronę wzniesionego przez byłego burmistrza stolicy Jurija Łużkowa mostu dla pieszych. Jest łukowaty, wyższy w środkowej części, co pozwala mi rozejrzeć się dookoła. I od razu widzę – jest masa ludzi. Starą techniką jeszcze z lat 80. próbuję oszacować tłumy. Ale sporą część placu zasłaniają drzewa, tam też są ludzie, tłumek stoi również wzdłuż nabrzeża po drugiej stronie rzeki, formalnie nie bierze udziału w zgromadzeniu, ale w rzeczywistości – jak najbardziej.

Ostatecznie stwierdzam, że osobiście jestem w stanie ręczyć za 20 tysięcy uczestników, ale na pewno jest więcej. Potem policja powie o 25, a organizatorzy – o 40 tysiącach.

Tłum jest zelektryzowany i radosny. Powiewają czerwone flagi komunistów i czarno-żółto-białe nacjonalistów, ale zdecydowanie dominuje symbolika licznych organizacji demokratycznych, z Jabłokiem i Ruchem „Solidarnost'" na czele. Na środku rzeki kotwiczą milicyjne poduszkowce, gdzieś wysoko krąży helikopter, a niżej niesamowicie wyglądające „drony", czyli sterowane radiowo malutkie latające wehikuły-helikopterki wyposażone w kamery. Właśnie jeden leci wzdłuż mostu, filmuje tłoczących się na nim ludzi.

– Chodź, suczko, mamy benzynę! – woła ktoś w stronę drona. Salwa śmiechu.

W pewnym momencie ktoś wystrzeli w stronę latającego drona petardę – i to będzie jedyny przejaw agresji, jaki dane mi będzie tego dnia dostrzec.

Wiec ma trwać od 14.20 do 18, zastanawiam się, jak organizatorzy zapełnią ten szmat czasu, ale okazuje się, że nie ma z tym najmniejszych problemów. W skład rosyjskiej opozycji wchodzi tyle organizacji i organizacyjek, każdy lider musi przemówić, a są przecież jeszcze goście...

Widzę rosyjskie dziennikarstwo obywatelskie w działaniu. Kilkakrotnie na moich oczach jakiś chłopak czy dziewczyna nagrywa – na komórkę albo coś niewiele bardziej skomplikowanego – dość profesjonalny krótki wywiad. Dlaczego tu przyszedłeś, co o tym sądzisz itd. Na koniec rozmówca pyta:

– A dla kogo to nagranie?

– Po prostu wrzucę do Internetu – odpowiada chłopak czy dziewczyna z kamerką.

Policja jest zupełnie inna niż parę dni temu. Funkcjonariusze są uprzejmi, rozmawiają z manifestantami. „To są ludzie, a nie kosmonauci (tak pogardliwie nazywa się w Rosji omonowców – red.)" – napisze za parę godzin dziennikarka Radia Echo Moskwy Ksenia Basiłaszwili. Zimno chłopakom, stoją na przenikliwym wietrze od rana, znacznie dłużej niż ktokolwiek z demonstrantów. Bez przerwy pochylają głowę, grzeją to jedno, to drugie ucho o ramię.

Jak na znaną mi dotąd rzeczywistość moskiewskich demonstracji panuje niesamowity luz. Pod koniec kordony są już w zasadzie teoretyczne, chłopcy w mundurach nie zwracają na nic większej uwagi. Można przechodzić przez nie w obie strony, więc jeśli wyjdzie się z wiecu, aby powrócić, nie trzeba odbywać półkilometrowej pielgrzymki do bramek pirotechnicznych.

Popularnym bohaterem ręcznie wykonanych transparentów i plansz jest szef Centralnej Komisji Wyborczej Władimir Czurow (z powodu niechlujnej, długiej brody nazywany często putinowskim Dziadkiem Mrozem). „Czarodziej Czurow – do Azbakanu!" (więzienia dla magów znanego z „Harry'ego Pottera") – głosi jedna z nich (Czurowa prezydent Miedwiediew nazwał publicznie czarodziejem ze względu na to, że frekwencja wyborcza była ostatecznie dokładnie taka, jaką szef CIK przewidział). „Putin – nie czuruj!" (od nazwiska Czurowa) – głosi druga.

Na wielkim transparencie, wywieszonym przez balustradę mostu dla pieszych, można przeczytać: „Żuliki i wory, wiernitie wybory!". Żuliki i wory – łapserdaki i złodzieje – to bardzo już w tej chwili popularne określenie rządzącej Jednej Rosji. Symbolowi tej partii – potężnemu, białemu niedźwiedziowi – dorysowywuje się również potężny worek. W worku są oczywiście ukradzione przez „żulików" pieniądze, które niedźwiedź wlecze do swojego barłogu. Ostatnio sugeruje się, że w worku są też ukradzione głosy...

„Putin gorszy od grypy!" – głosi kolejny transparent. W przeddzień wiecu szef rosyjskiego Sanepidu ogłosił, że udział w zgromadzeniu jest niebezpieczny, bo przecież panuje epidemia grypy, a w czasie epidemii trzeba unikać bliskiego kontaktu z innymi ludźmi...

Wiec się kończy. Z estrady leci nowy utwór kultowego Jury Szewczuka „Swoboda". Widzę grupę nacjonalistów z czarno-żółto-białymi flagami.  Przywódca udziela im krótkich instrukcji.

– Zwijamy flagi, ale idziemy grupą, a jak się zaczną zatrzymania – swoich nie dajemy. Dogoworilis'?

Ale iluś nacjonalistów woli koncert. Czarno-żółto-białe flagi Romanowów, powiewające w takt wolnościowych pieśni demokraty i „zapadnika" Szewczuka, robią trochę dziwne wrażenie.

W tłumku chłopak, przebrany za Dziadka Mroza, na piersi ma kartkę „Died Moroz protiw falsyfikacji wyborow" (Dziadek Mróz przeciw fałszowaniu wyborów).  Zaczepia go dziwny facecik w kapeluszu (to jedyny taki przypadek, jaki dane jest mi widzieć, paniczne plotki o dywersantach z organizacji Nasi, mających prowokować bójki w tłumie, nie potwierdziły się).

– Z taką kartką to możesz być Santa Clausem, a nie rosyjskim Diedom Morozom – stwierdza.

– A wy – surkowskaja propaganda! – odgryza się chłopak i wszyscy się śmieją.

Trzy dni przed wyborami, kiedy do siedziby monitorującej proces wyborczy społecznej organizacji Gołos bez uprzedzenia wdarła się ekipa rządowej telewizji, usiłując zrobić materiał w stylu "amerykańscy najmici za dolary CIA próbują zniszczyć Świętą Ruś", wiceszef tego NGO zaczął sam filmować na komórce funkcjonariusza-dziennikarza i na wszystkie pytania odpowiadał: „wy – surkowskaja propaganda". Władysław Surkow, demoniczny wiceszef administracji prezydenta, jest uważany za „władcę marionetek" i osobę stojącą za wszystkimi polityczno-propagandowymi machinacjami Kremla. Wściekły dziennikarz zaczął rzucać mięsem, a w końcu musiał wyjść z lokalu bez efektu.

Koniec koncertu. Ostatni utwór to ukraińska piosenka znana z kijowskiego Majdanu w czasie pomarańczowej rewolucji. Lepsze zakończenie, lepszy symbol trudno sobie wyobrazić. Bo wszyscy tutaj stawiają sobie właśnie to pytanie: czy Moskwa lat 2011 – 2012 stanie się Kijowem roku 2004?

Korespondencja z Moskwy

Porzucił pracę nad nowym tomem przygód detektywa Fandorina i przyleciał z Francji tylko po to, żeby wziąć udział w manifestacji.

Porównania do rosyjskiego sierpnia 1991 roku są powszechne. Spora część czterdziestolatków, którzy w sobotę dołączyli do wiecu na Placu Błotnym, to ludzie, którzy 20 lat temu stali przed Białym Domem. Bronili siedziby rządu Jelcyna przed atakiem usiłujących przywrócić radzieckie porządki puczystów.

Pozostało 95% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021