Specjalny list w tej sprawie wydali czołowi ultraortodoksyjni rabini. Między innymi naczelny sefardyjski rabin Izraela Szlomo Amar oraz duchowy przywódca religijnej, współrządzącej partii Szas, Owadia Josef. „Obowiązkiem każdego Żyda jest ratowanie bliskich i sąsiadów przed duchowym zagrożeniem, jakie niesie ze sobą Internet" – napisali do wiernych.
Dalej w dokumencie można przeczytać: „Doszliśmy do sytuacji, w której każdy za pomocą telefonu komórkowego może być narażony na niebezpieczne widoki, które są surowo zabronione przez Torę i mogą mieć destrukcyjne konsekwencje. Niektórzy zaglądają na takie strony, bo całkowicie zawiedli, a inni dlatego, że są po prostu ciekawi. Rozsypało się przez to wiele domów i wiele rodzin".
Ci Żydzi, którzy zarabiają, używając Internetu, powinni zaś być „nadzwyczaj ostrożni". Powinni używać tylko „koszernych komputerów", czyli takich, w których zamontowano specjalne filtry odrzucające nieodpowiednie dla Żydów treści. A w ostateczności zapytać „doświadczoną i odpowiedzialną osobę", jakie strony można oglądać, a jakich nie. Radą taką może służyć naturalnie rabin.
– Internet jest złym diabłem, który kusi użytkowników do najgorszych grzechów, jakie tylko mógłby popełnić Żyd – powiedział, cytowany przez dziennik „Jediot Ahronot" rabin Mosze Szafir. Zagrożenie wypływające z sieci porównał on do biblijnego wypędzenia Żydów z Egiptu. – Żydzi, którzy mieli w sobie tyle odwagi, by wskoczyć w ogień inkwizycji, na pewno znajdą w sobie siłę, aby odrzucić te wszystkie urządzenia, które niosą ze sobą sprośność i obrzydzenie – dodał.
Ultraortodoksi z Izraela od lat walczą z nowinkami technicznymi. Zarówno w synagogach, jak i na ulicach. W Jerozolimie co pewien czas co bardziej krewcy chasydzi demolują na przykład sklepy sprzedające iPody i inne gadżety służące do „psucia młodzieży". Rabini zaś surowo zakazują swoim wiernym oglądania telewizji, która ma demoralizować wiernych.