– Polska pomoże Ukrainie w integracji z UE za każdym razem, gdy Ukraina pomoże sobie – powiedział polski minister podczas wspólnej konferencji z szefem ukraińskiego MSZ Kostiantynem Hryszczenką. A wcześniej, podczas rozmów plenarnych, można było usłyszeć charakterystyczną wymianę zdań.
– Mam nadzieję, że sprawy polityczne nie przeszkodzą umowie stowarzyszeniowej Ukraina – UE – powiedział Hryszczenko. – Dobrze, że umowa stowarzyszeniowa będzie wkrótce parafowana. Szkoda, że nie ma warunków politycznych do jej podpisania – replikował Sikorski.
Na wizytę polskiego ministra cieniem kładły się dwie sprawy. Pierwsza – to fakt, że nie udało się doprowadzić do parafowania tej umowy podczas polskiej prezydencji.
– Dla żadnego innego kraju Polska nie zrobiła więcej podczas swej prezydencji niż dla Ukrainy – mówił Sikorski. Podkreślił, że „można było jeszcze więcej", ale przeszkodą był „rosnący klimat nieufności w Europie co do polityki ukraińskiej". I wyjaśnił, że chodzi o „jakość procesu Julii Tymoszenko". I to jest właśnie ta druga sprawa.
Hryszczenko wręcz ostentacyjnie krzywił się, gdy podczas konferencji prasowej Sikorski mówił o Tymoszenko. Jego odpowiedź była krótka: –Każdy obywatel, także była premier, powinien być poddany prawu – podkreślił.